Motor zamierza tę wojnę wygrać. W Elblągu decydujące starcie

W środę w Elblągu walczących o awans do II ligi piłkarzy Motoru czeka decydujące starcie. Na razie karty rozdaje Olimpia, która wygrała pierwszy mecz. - Przegraliśmy bitwę, to prawda, ale jesteśmy w stanie wygrać wojnę - zapewnia prezes lublinian Waldemar Leszcz.

Pierwszy mecz rozegrany na Arenie Lublin cieszył się olbrzymim zainteresowaniem kibiców. Na stadion przyszło prawie dziewięć tysięcy widzów. Niestety po meczu ręce w górę z radości wznosili tylko fani elblążan. Zresztą całkiem słusznie, bo ich zespół w jaskini lwa wygrał 1:0, a gola na wagę zwycięstwa strzelił w ostatnich minutach tej potyczki najlepszy snajper Olimpii, były gracz Motoru Paweł Piceluk. Zespół z Elbląga, który bez najmniejszych problemów wygrał swoją grupę III ligi, czyli podlasko-warmińsko-mazurską, okazał się drużyną niezwykle groźną, dobrze poukładaną taktycznie o sporych umiejętnościach technicznych i szalenie konsekwentną. Poza tym trener Adam Boros miał do dyspozycji świetnych zmienników z Damianem Szuprytowskim na czele. Lublinianie też nie mieli kłopotów z zostaniem mistrzem grupy lubelsko-podkarpackiej. Fachowcy twierdzą, że siły obu ekip są wyrównane, bo linie pomocy są na podobnym poziomie, Olimpia ma mocniejszy atak, a Motor dysponuje solidniejszą obroną. Niestety w tym meczu lubelska defensywa nie ustrzegła się błędu, który skrzętnie wykorzystali elblążanie. Tak więc na razie napad wziął górę nad obroną, choć mecz był bardzo wyrównany. Niestety w zespole trenera Tomasza Złomańczuka wyraźnie zabrakło siły ognia, a piłkarze lublinian podczas akcji ofensywnych podjęli wiele złych decyzji, co sprawiło, że praktycznie sytuacje, w których mogli zagrozić bramce rywali można policzyć na palcach jednej ręki. Jednak obaj trenerzy zgodnie po meczu podkreślili, że jest dopiero półmetek ich zmagań i wszystko jeszcze zdarzyć się może. - Gramy z bardzo dobrym zespołem, natomiast uważam, że od pierwszej do trzeciej ligi nie ma takiej drużyny, z którą nie bylibyśmy w stanie wygrać jednego meczu. My jedziemy na obcą ziemię po to, aby zwyciężyć, bo tylko to nas interesuje - mówi prezes Leszcz. - Musimy zagrać skuteczniej i dokładniej. W pierwszym spotkaniu oddaliśmy bodaj 18 strzałów na bramkę Olimpii, ale wszystkie Panu Bogu w okno. My tam musimy pójść na wojnę, a tę wygrywa się przede wszystkim charakterem i wierzę, że naszym piłkarzom ambicji i woli walki nie zabraknie. Jesteśmy też silniejsi fizycznie i lepiej pod tym względem przygotowani od rywali. Jeśli chodzi o sprawy kadrowe, to nie zagra Julien Tadrowski, który odniósł kontuzję mięśnia przywodziciela w pierwszym spotkaniu. Natomiast do kadry na ten mecz zostali włączeni Jakub Bednara i Michał Kowalczyk.

Do drugiej ligi awansuje zwycięzca barażowego dwumeczu. Motor, aby tego dokonać musi wygrać różnicą przynajmniej jednego gola, ale jeśli będzie 1:0, to odbędzie się dogrywka, a jeśli i ona nie przyniesie zmiany rezultatu, to tym kto wejdzie zadecydują rzuty karne.

Spotkanie w Elblągu rozpocznie się o godz. 17. Sędzią spotkania będzie pierwszoligowy arbiter ze Szczecina Artur Aluszyk.

DYSKUTUJ Z NAMI O LUBELSKIM SPORCIE NA FACEBOOKU

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.