Motor przegrał u siebie z Olimpią, ale nie stracił szans

Blisko dziewięć tys. kibiców przyszło na Arenę Lublin oglądać pierwszy mecz barażowy o wejście do II-ligi pomiędzy Motorem i Olimpią Elbląg. Niestety usatysfakcjonowani mogą się czuć tylko fani gości, gdyż elblążanie wywieźli znad Bystrzycy komplet punktów, co wprawdzie jeszcze nie przesądza o ich awansie, ale bardzo ich do niego przybliża.

Przed spotkaniem trudno było wskazać faworyta, bo też ciężko jest porównać poziom sportowy grupy podlasko-warmińsko -mazurskiej i lubelsko-podkarpackiej. Atutem Olimpii wydawała się być siła napadu, z kolei lublinianie swoich szans upatrywali w solidnej defensywie. - W tego typu spotkaniach zwykle o zwycięstwie przesądza odporność psychiczna, charakter drużyny, a nie umiejętności czysto piłkarskie - przekonywał przed meczem prezes Motoru Waldemar Leszcz. Wydaje się, że jeśli chodzi o psychikę wszystko było w porządku, ale pod względem piłkarskim Olimpia okazała się bardzo groźnym przeciwnikiem.

Pierwsze minuty to typowe badanie możliwości obu rywali, a gra toczyła się głównie w środku pola. W 12. minucie pierwszą groźną akcję przeprowadził Motor. Po rzucie rożnym Kamila Stachyry piłka trafia do Piotra Piekarskiego, ten uderzył, ale Kacper Tułowiecki obronił. Gra była jednak szalenie wyrównana. W 20. minucie piłka wprawdzie znalazła się w siatce bramki Motoru, lecz gracz Olimpii był na pozycji spalonej. Elblążanie zaczęli przeprowadzać coraz składniejsze akcje. Groźnie strzelał najlepszy snajper gości Paweł Piceluk. Po chwili kolejna akcja zespołu Olimpii znowu nosiła zalążek gola, bo na bramkę uderzał Anton Kołosow. W rewanżu dwie akcje przeprowadził Motor, najpierw bliski szczęścia był Kamil Stachyra, a potem Paweł Piątek. Olimpia nie pozostawała dłużna. Defensywę lublinian nękał Kołosow, który starał się obsługiwać kolegów podaniami, jednak ci nie potrafili ich skutecznie wykończyć. Zespół trenera Tomasza Złomańczuka także stwarzał zagrożenie pod bramką rywali, ale brakowało precyzji. Tuż przed przerwą na polu karnym gospodarzy zrobiło się bardzo groźnie, najpierw mocno strzelił z dystansu Radosław Stępień, Paweł Socha futbolówkę wybił, dobitka trafiła wprawdzie do bramki, ale znowu był spalony. Po chwili w dobrej sytuacji znalazł się Jakub Bojas, lecz mocno naciskany przez Damiana Falisiewicza strzelił obok bramki. Tak więc do przerwy kibice goli nie oglądali.

Zaraz po zmianie stron rajd przeprowadził rozgrywający dobre spotkanie Kamil Stachyra, ale tuż przed polem karnym powstrzymał go nieprzepisowo kapitan Olimpii Dawid Kubowicz. Skończyło się na żółtej kartce i rzucie wolnym, jednak źle wykonanym. W 58. minucie świetną okazję do zdobycia prowadzenia miał Iwan Dykij, niestety nie zdołał jej wykorzystać. W odwecie elblążanie wyprowadzili bardzo groźną kontrę - Piceluk przebiegł z piłką dobre 30 metrów, potem trafiła ona do Stępnia, który strzelił mocno, ale nad poprzeczką bramki Motoru. Niemniej jednak z czasem zaczęła zarysowywać się przewaga gospodarzy. Pod bramką rywali pokazał się stoper Aleksander Komor i napędził im sporo strachu, niestety futbolówka po jego strzale głową trafiła w słupek. Lublinianie próbowali szczęścia strzałami z dystansu, ale ich celowniki nie były najlepiej ustawione. Fatalnie spudłował też w dogodnej sytuacji Piątek. Gole nie padały, więc trener Złomańczuk postanowił wzmocnić siłę ataku i wprowadził na boisko za grającego w pomocy Piekarskiego napastnika Filipa Drozda. Niestety nie przyniosło to spodziewanego efektu. Natomiast goście starali się w miarę możliwości odgryzać i trzeba przyznać, że robili to bardzo przytomnie.

W 82. min. kapitalną akcję zakończoną mocnym strzałem przeprowadził Damian Szuprytowski, który zresztą dał świetną zmianę, ale Socha zdołał sparować piłkę na rzut różny. Po chwili Olimpia przeprowadziła kolejny składny atak, tym razem zakończony powodzeniem - supersnajper elblążan Piceluk nie dał bramkarzowi Motoru najmniejszych szans. Tak więc w zdecydowanie korzystniejszej sytuacji przed rewanżem są piłkarze Olimpii. - Zdawaliśmy sobie sprawę, że będzie ciężko. Naszym założeniem było strzelenie bramki i zagranie na zero z tyłu. I to się udało. Niemniej jednak jest to dopiero połowa tej rywalizacji - podsumował na antenie TVP3 Piceluk. Z kolei Damian Falisiewicz z Motoru stwierdził, że zespół na pewno się nie łamie i powalczy o awans w Elblągu.

Rewanżowe spotkanie odbędzie się w środę - 15 czerwca o godz. 17.

DYSKUTUJ Z NAMI O LUBELSKIM SPORCIE NA FACEBOOKU

Motor Lublin (0)

Olimpia Elbląg 1 (0)

Bramka: Piceluk (85.)

Motor: Socha - Falisiewicz, Gieraga, Komor Ż, Tadrowski (28. Dykij) - Wolski (58. Michota)´ Król, Tymosiak, Piekarski (78. Drozd), Stachyra - Piątek (86. Kamiński Ż).

Olimpia: Tułowiecki - Kubowicz Ż (64. Iwanowski), Kowalczyk (78. Maciążek), Wenger, Bukacki - Bojas (72. Szuprytowski), Pietroń (73. Ressel), Sokołowski, Stępień, Kołosow - Piceluk.

Sędziował: Mariusz Złotek ze Stalowej Woli.

Widzów: 8919.

Copyright © Agora SA