Komisja nie miała litości. Zawisza wyrzucony z I ligi

Nowe władze bydgoskiego klubu całkowicie zlekceważyły sprawę licencji na I ligę, dlatego komisja odwoławcza nawet nie rozpatrywała sprawy Zawiszy. Drużyna nie zagra na zapleczu ekstraklasy i nie wiadomo, czy w ogóle gdziekolwiek się pojawi.

Dramat Zawiszy przypieczętowała w czwartek Komisja Odwoławcza ds. Licencji Klubowych Polskiego Związku Piłki Nożnej. To ona rozpatrywała odwołanie bydgoszczan od poprzedniej decyzji Komisji ds. Licencji Klubowych PZPN, która tydzień temu zdecydowała o nieprzyznaniu licencji Zawiszy.

W czwartek po południu podano orzeczenie: "Pomimo złożonego w terminie odwołania klubu Zawisza Bydgoszcz od decyzji nr 14/1 Komisji ds. Licencji Klubowych PZPN z dnia 30 maja 2016 roku o nieprzyznaniu Klubowi licencji na udział w rozgrywkach I ligi w sezonie 2016/2017, na podstawie pkt. 5.1.5.5 Podręcznika Licencyjnego, Komisja Odwoławcza postanowiła pozostawić odwołanie Klubu bez rozpoznania - Odwołanie nie spełniało wymogów formalnych przewidzianych w Podręczniku Licencyjnym".

Głównym powodem takiej decyzji był brak w opinii biegłego rewidenta dotyczącej finansów spółki. To był zasadniczy warunek.

Klub jeszcze w kwietniu wynajął firmę z Katowic, która miała się tym zająć. Raportu jednak nie ma - przyczyny są nieznane.

Przypomnijmy, że kilka dni temu ujawnił się nowy właściciel. To Artur Czarnecki, który wg informacji Radosława Osucha nabył 95 proc. akcji. Nowy właściciel i jednocześnie prezes jeszcze kilka dni temu zapewniał, że klub odwołał się w sprawie braku licencji. Potwierdził to PZPN. Nowy właściciel przyznał jednak, że w piśmie, które zostało wysłane do PZPN, nie ma opinii biegłego rewidenta.

Co zatem tam było? Właściwie nic - skoro komisja odwoławcza nawet sprawy nie rozpoznała. Automatycznie zdecydowało to o podtrzymaniu decyzji o nieprzyznaniu Zawiszy licencji na występy w I lidze w sezonie 2016/2017.

Próbowaliśmy kontaktować się z Czarneckim i przewodniczącą rady nadzorczej Katarzyną Piątkowską. Bez skutku. W klubie telefonów nie odbierano. Do Piątkowskiej dzwoniliśmy na komórkę. Także bez odpowiedzi. Rzecznika prasowego nie ma - została zwolniona kilka dni temu.

Jeszcze we wtorek Czarnecki zwołał konferencję prasową i zapewniał, że licencja na I ligę jest w zasięgu klubu. Twierdził, że największą przeszkodą jest kwestia logo - jest ono własnością Stowarzyszenia Piłkarskiego Zawisza (mniejszościowy udziałowiec w spółce). Doszło do spotkania przedstawicieli SP z właścicielem spółki, jednak kompromis nie został osiągnięty.

W trakcie konferencji dziennikarze wielokrotnie zwracali uwagę, że kluczową sprawą dla licencji na I ligę nie jest herb, a brak oświadczenia biegłego rewidenta. Jak się okazało, bez skutku.

Co dalej z Zawiszą?

PZPN otworzył jeszcze furtkę dla klubu. W orzeczeniu czytamy: "Decyzja Komisji Odwoławczej ds. Licencji klubowych PZPN nie wyklucza możliwości ubiegania się przez klub Zawisza Bydgoszcz o licencję na udział w rozgrywkach II ligi w sezonie 2016/2017".

Wiemy, że w tej sprawie jest czas do 20 czerwca. Przyszłość spółki i piłki w Zawiszy stanęła pod wielkim znakiem zapytania. Na razie nie ma żadnych przesłanek, żeby podjęto starania o grę w II lidze.

Kolejny scenariusz to występy w IV lidze, którą zawiaduje Kujawsko-Pomorski Związek Piłki Nożnej. Zespół, głównie pewnie z juniorami, zająłby miejsce swoich obecnych rezerw. Znowu grałby z drużynami, z którymi mierzył się w niedalekiej przeszłości - Chemikiem Bydgoszcz, Pogonią Mogilno, Lechem Rypin, czy Sadownikiem Waganiec.

Najbardziej pesymistyczna wersja to brak w ogóle Zawiszy na ligowej mapie. I ona jest bardzo prawdopodobna. Nawet w IV lidze potrzebne są bowiem pieniądze. Nie będzie ich z miasta, które nie wesprze z budżetu tak nisko usytuowanej w hierarchii drużyny. A nic nie wiadomo o finansowych możliwościach nowego właściciela.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.