Chcesz więcej? Polub Kraków - Sport.pl
Krakowian w składzie miało być trzech, bo Adam Nawałka chciał po raz kolejny przetestować w środku obrony pochodzącego spod Wawelu Michała Pazdana. Niestety stoper Legii Warszawa w czasie niedzielnego treningu doznał kontuzji i na murawie pojawił się tylko na chwilę w czasie przedmeczowej rozgrzewki.
Pozostali krakowianie zaczęli w podstawowej jedenastce. Wracający do kadry po kontuzji Mączyński znalazł się w wyjściowym składzie po raz drugi z rzędu. Tym razem zagrał w środku pomocy z kolejnym rekonwalescentem Grzegorzem Krychowiakiem.
Choć Fedor Cernych, kapitan Litwinów zapowiadał, że będą grać tak, by nie przeszkodzić Polakom w wyjeździe do Francji, Mączyński już na początku meczu został ostro zaatakowany. Przez chwilę leżał na murawie, potem podniósł się i utykał. Do końca gry sprawiał wrażenie, jakby nie mógł biegać na sto procent.
Zazwyczaj Mączyński grał wyżej niż pomocnik Sevilli i kilka razy dobrze prostopadle zagrywał w pole karne. W 24. minucie to jego przechwyt przed polem karnym Litwinów rozpoczął groźną akcję. Poza tym w ofensywie zdziałał niewiele, tak jak cały polski zespół w pierwszej połowie. Nie ustrzegł się kilku strat, jak kwadrans przed przerwą, gdy piłkę 30 metrów od polskiej bramki zabrał mu Cernych. Po przerwie nie pojawił się już na boisku - zastąpił go Tomasz Jodłowiec.
Cały mecz rozegrał Kapustka. Niespodziewanie przez większość meczu występował jednak na... prawej obronie. Z Arłamowa napływały informacje, że selekcjoner testował tam gracza Cracovii, ale mecz z Litwą to był dla Kapustki seniorski debiut na tej pozycji. I jak można było się spodziewać, lepiej wypadł w ofensywie. Często zapędzał się pod pole karne rywali i oskrzydlał akcje, kiedy do środka schodził Jakub Błaszczykowski. To Kapustka miał w pierwszych minutach niezłą okazję w pierwszej połowie: z ostrego kąta z kilku metrów uderzył jednak nad poprzeczką. W 23. minucie przeprowadził też dwójkową akcję z Arkadiuszem Milikiem, ale napastnik nie potrafił zakończyć jej celnym strzałem.
Gorzej było w obronie, bo zdarzały się sytuacje, w których zbyt szybko chciał odebrać piłkę rywalowi i nie trafiał z wślizgami. Korzystał z tego m.in. Arvydas Novikovas, który w pierwszej połowie kilka razy "urwał" się piłkarzowi Cracovii. Kapustka miał też problemy z... celnymi wznowieniami z autu i zaliczył kilka strat.
W 74. min włączył się jednak do akcji jak rasowy prawy obrońca. Dobrze wrzucił piłkę w pole bramkowe, ale wybili ją obrońcy, a akcję niecelnym strzałem zakończył Jakub Wawrzyniak. Chwilę później, po zejściu Błaszczykowskiego, powędrował na skrzydło. I to grając w pomocy w końcówce przeprowadził akcję, po której Polacy strzelili - nieuznanego - gola. Zabrał się z piłką z własnej połowy i biegł z kontratakiem tak szybko, że rywale nie mogli go dogonić. A na koniec prostopadle podał do Sławomira Peszki.