Widzew jest coraz bliżej awansu do III ligi, ale nie jest jeszcze pewny promocji szczebel rozgrywkowy wyżej. Dlatego nie ma miejsca na chwile rozprężenia, bowiem punkty wciąż są potrzebne. Tym bardziej, że swoje spotkanie wygrał też KS Paradyż, główny rywal łodzian w walce o awans. Dlatego w niedzielnym meczu z Andrespolią Wiśniowa Góra liczyło się tylko zwycięstwo.
Trener Marcin Płuska zaskoczył jednak, jeśli chodzi o pierwszą jedenastkę. W porównaniu do składu z meczu z Mazovią Rawa Mazowiecka szkoleniowiec zdecydował się tylko na jedną zmianę. Do jedenastki wrócił Bartłomiej Gromek, który na lewej obronie zastąpił Daniela Bończaka. Zadziwił zaś brak Patryka Strusa, najlepszego strzelca zespołu. Na lewym skrzydle po raz kolejny od pierwszych minut wyszedł Kamil Bartos.
Trzeba jednak przyznać, że wspomniany pomocnik gra ostatnio bardzo dobrze. W Rawie Mazowieckiej strzelił dwa gole, a również przeciwko Andrespolii otworzył wynik meczu. Tradycyjnie już łodzianie skonstruowali zespołową akcję z prawej strony boiska. Adrian Budka podał do Mariusza Zawodzińskiego, a ten mu odegrał na wolne pole. Kapitan Widzewa wrzucił zaś piłkę wprost na głowę Bartosa, a skrzydłowy się nie pomylił.
Na drugą bramkę kibice musieli czekać zaledwie pięć minut, a jego autorem był Michał Czaplarski. Po faulu na Zawodzińskim przed polem karnym stoper Widzewa uderzył, ale wprost w bramkarza. Dawid Kulpa jednak tak niefortunnie interweniował, że piłka wleciała do bramki.
W 19. minucie było już 3:0 dla Widzewa. Tym razem do siatki rywali trafił Robert Kowalczyk. Znów jednak koszmarny błąd popełnił Kulpa, który musnął piłkę, ale przeleciała mu między nogami. Szykował się kolejny nokaut! I widzewiacy rzeczywiście strzelili kolejnego gola, ale tym razem na pozycji spalonej był Princewill Okachi. A kilka sekund wcześniej w słupek z dystansu uderzył Kamil Tlaga. Wydawało się, że kolejne bramki dla Widzewa były formalnością...
Pierwszą zmianę Płuska był zmuszony przeprowadzić już w 27. minucie. Przy jednej z akcji kontuzji doznał Kacper Bargieł, który został zniesiony z boiska i trzymał się za mięsień czworogłowy. Zastąpił go Damian Dudała, który wrócił na swoją nominalną pozycję po tym, jak stracił miejsce w składzie właśnie na rzecz Bargieła.
Widzew mógł jeszcze strzelić czwartego gola, bowiem w polu karnym bramkarz sfaulował Zawodzińskiego. Do jedenastki podszedł Budka, ale... Kulpa zrewanżował się za wszystkie błędy i odbił piłkę. Jeśli chodzi o postawę Andrespolii w pierwszej połowie, to miała kilka szans bramkowych. Szczęścia próbowali m.in. Łukasz Dynel, Gracjan Sobczak czy Piotr Michalski.
Na początku drugiej połowys Widzew wciąż miał przewagę, choć Andrespolia, mimo że przegrywała 0:3, nie poddała się. Rywale szukali swoich szans, a bramkarz Widzewa Michał Choroś nie narzekał na nudę. Grał jednak poprawnie, nie popełniał błędów, dlatego łodzianie nie tracili bramek.
Na boisko weszli także Sebastian Kaczyński, który często potrafi sprawić niespodziankę w postaci gola oraz Strus. Drugi z zawodników zastąpił Bartosa, który również narzekał na uraz. Co ciekawe, Strus od razu miał sytuację bramkową, ale już w polu karnym powstrzymali go rywale. Minuty mijały, a na boisku działo się niewiele ciekawego. Gra toczyła się głównie w środku pola i rzadko która drużyna organizowała przemyślany atak na bramkę rywali. Tyle że to Widzew prowadził 3:0 i mógł sobie pozwolić na spokojną grę, bez większego obciążenia. Dopiero w 76. minucie groźnie na bramkę uderzył Okachi, ale bramkarz sparował piłkę na róg.
W drugiej połowie gole już nie padły, ale Widzew zdobył kolejne trzy punkty w walce o awans. I to jest najważniejsze!
Widzew Łódź - Andrespolia Wiśniowa Góra 3:0 (3:0)
Gole: Bartos (3.), Czaplarski (8.), Kowalczyk (19.)
Widzew: Choroś - Tlaga, Czaplarski, Bargieł (27. Dudała), Gromek - Budka, Rodak, Okachi, Bartos (65. Strus) - Zawodziński (73. Możdżonek) - Kowalczyk (55. Kaczyński)
Andrespolia - Kulpa - Pietras (65. Kuchciak), Lipski (78. Rzepecki), Grzybowski, Ciszewski (46. Indraszczyk) - Kopa, Dynel Ż, Chorąży (46. Sławiński), Kurzawa, Sobczak - Michalski