Polki trenują, spacerują po molo. Stachowska: Idealne miejsce do relaksu

Od czwartku w Płocku reprezentacja Polski piłkarek ręcznych przygotowuje się do ostatniego meczu w kwalifikacjach do mistrzostw Europy ze Słowacją (sobota godz. 20). Biało-czerwone mają już zapewniony udział na Euro, które odbędzie się jeszcze w tym roku w Szwecji w dniach 4-18 grudnia.

Sobotni mecz będzie ostatnim, w którym w roli szkoleniowca żeńskiej reprezentacji wystąpi Duńczyk Kim Rasmussen. Jego podopieczne w piątek przed południem odbyły pierwszy i ostatni trening przed sobotnią konfrontacją ze Słowacją. Można jeszcze kupować bilety na to spotkanie. Są one dostepne za pośrednictwem strony Abilet.pl. O meczu ze Słowacją, trenerze Rasmussenie i krótkim pobycie w Płocku rozmawialiśmy z Moniką Stachowską, obrotową reprezentacji Polski i AZS Łączpol AWFiS Gdańsk.

Mariusz Sobczak: Polska już zapewniła sobie awans, ze Słowacją zagracie na luzie?

Monika Stachowska: - Skład ustala trener, nie wiem, kto rozpocznie, ale jedno jest pewne - zagramy na maksa, jak zawsze. Bo nasz trener jest perfekcjonistą, nie ma nieważnych spotkań. To dzięki takiemu podejściu osiągnęłyśmy z nim sukces. Gramy dla publiczności, jesteśmy przecież profesjonalistkami.

Kim Rasmussen odchodzi po sześciu latach pracy z kadrą...

- Wielka szkoda i żal, dla mnie to najlepszy szkoleniowiec, z jakim pracowałam. Jest mi smutno, bo przez te lata stanowiliśmy jedną wielką rodzinę, na dobre i na złe, bo różne były momenty. Te piękne to czwarte miejsca na mistrzostwach świata. My jesteśmy emocjonalne. Ten trener ma to coś, potrafi być ostry, ale wie, jak nas nagradzać. To się już nie powtórzy. Rasmussen potwierdził klasę wygrywając w tym sezonie Ligę Mistrzów. Ale liczę, że teraz do pracy z reprezentacją Polski przyjdzie równie dobry trener.

Pamiętamy świetne występy w MŚ, ale zabrakło awansu na igrzyska. Szkoda Rio?

- Oczywiście, marzyłyśmy o występie w Brazylii. Marzenie się nie spełniło, to taka moja osobista porażka, bo ja na igrzyska już nie pojadę. Ale młode zawodniczki wciąż mają taką szansę, mają po co trenować.

W końcu tego roku finały ME w Szwecji, jakie mamy szanse?

- Tam nie będzie słabych drużyn, a poziom bardzo wysoki, zapowiada się niezwykle ciężki i trudny turniej.

Po meczu ze Słowacją zaczynacie wakacje...

- Tak, wreszcie wolne! Ten okres spędzę u siebie, w Trójmieście. Kocham to miejsce! Wakacje w mieście tylko w Trójmieście! Przed rokiem wróciłam z Pogoni Szczecin do Gdańska i jestem w domu. Podczas urlopu będzie Półwysep Helski, poćwiczę kitesurfing.

Ale pochodzi pani z Torunia.

- Tak, tam się urodziłam, mam rodzinę. Kibicuje ona szczypiornistom Wisły Płock, przyjeżdża do Płocka na europejskie puchary.

Styczeń 2014 r., Jutrzenka - Pogoń Szczecin. Pamięta pani?

- Oczywiście, przyjechałyśmy do Płocka na mecz Pucharu Polski. Zrobiłyśmy swoje, awansowałyśmy dalej [Jutrzenka uległa 22:36- red.]

Była pani w Płocku przy innej okazji?

- Nie, aż do teraz. Właśnie jestem z koleżankami z kadry na molo. Świetna sprawa, bardzo mi się podoba pomysł jego budowy. W taką pogodę jak dziś idealne miejsce do odpoczynku, relaksu. Serdecznie zapraszam kibiców na sobotni mecz w Orlen Arenie!

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.