Chcesz więcej? Polub Kraków - Sport.pl
Paweł Brożek: To rozczarowanie. Chociaż trzeba pamiętać o początku wiosny, kiedy byliśmy w kiepskiej sytuacji. Na szczęście potrafiliśmy z niej wyjść. Na pewno jednak Wisła nie jest drużyną na dziewiąte miejsce. Potencjał zespołu jest na tyle duży, że powinniśmy walczyć w pierwszej ósemce.
- Kluczowym momentem był koniec rundy jesiennej, pięć porażek z rzędu. Pojawiły się kartki i kontuzje, a tak naprawdę nie miał kto zastąpić podstawowych zawodników. Kadra była zbyt wąska. Wiosną wyglądało to o wiele lepiej. Ci, którzy wchodzili z ławki, podnosili poziom, pomagali drużynie. Wcześniej tego nie było.
- Możemy tylko gdybać. Wiadomo, że Wisła ma potencjał w ofensywie, zimą ściągnęła dobrych zawodników: Rafała Wolskiego i Zdenka Ondraszka. Trener to widzi i postawił na nich. Wciąż nad tym pracujemy, ale stwarzamy sytuacje i nasza gra do przodu wygląda bardzo dobrze. Oczywiście jeszcze nie zawsze jesteśmy skuteczni, ale to normalne.
- Trzeba pamiętać, że ja, Krzysiek Mączyński i paru chłopaków w okresie przygotowawczym byliśmy kontuzjowani. To był największy problem. Sam w końcówce sezonu to odczuwałem. Zimowy okres przygotowawczy jest bardzo ważny. Niestety, gdy wtedy nie trenujesz, braki wychodzą w lidze. Czułem, że po 70. minucie trochę brakuje sił.
- Chyba tak. Po awansie do ósemki ta drużyna na pewno dostałaby kopa mentalnego. W górnej ósemce było bardzo ciasno, do końca trwała walka o puchary. Wszystko byłoby w naszym zasięgu.
- Chyba trener jasno dał do zrozumienia, czego potrzeba tej drużynie: wzmocnień. Ale takich, które wniosą jakość. Wisła nie potrzebuje dużej liczby nowych zawodników, tylko dwóch-trzech, którzy podniosą poziom. Wtedy na pewno będziemy w stanie grać o wysokie lokaty.
- Niedawno przysiadłem i o tym myślałem. Długo towarzyszyły mi kontuzje. Może nie tak poważne jak w okresie przygotowawczym, ale przez nie trudno mi jednoznacznie ocenić ten sezon. Urazy i brak stabilności formy na pewno wpłynęły na to, że strzeliłem mniej bramek niż w poprzednich rozgrywkach. Gdybym był zdrowy, zdobyłbym ich trochę więcej.
- W Wiśle - tak, abstrahując nawet od miejsca w tabeli. Przede wszystkim ze względu na kontuzje.
- Cały czas o tym myślę, to mnie napędza. Awansowałem na 11. miejsce w klasyfikacji strzelców ekstraklasy i niedużo tracę do wyższych pozycji. Chciałbym piąć się tam jak najszybciej i minąć jeszcze kilku znakomitych zawodników. To dla mnie pozytywny bodziec i na pewno będę atakował kolejne lokaty.
- Będzie trudno, to ponad 20 bramek. Choć jeśli forma i zdrowie dopisze, jestem w stanie to zrobić. Trudno jednak powiedzieć, jak będzie w przyszłym sezonie, czy w ogóle będę grał.
- Nie. Pogram jeszcze przez rok, góra dwa. Jeśli oczywiście nie będę przeszkadzał na boisku. Z moim zdrowiem może być jednak różnie.