Lech Poznań gra z Ruchem Chorzów mecz o... rukolę

Sformułowanie "mecz o pietruszkę" brzmi już przestarzale. Niedzielny mecz Lecha Poznań z Ruchem Chorzów lepiej więc nazwać nowocześniej - "meczem o rukolę". Stawką są nowalijki.

Te nowalijki to młodzi piłkarze Lecha Poznań, którzy nie grali w tym sezonie zbyt wiele. Tacy jak Kamil Jóźwiak i Robert Gumny. To od takich zawodników zależeć będzie przyszłość Kolejorza w następnym sezonie i kolejnych.

Trener Jan Urban wie o tym i chce dać im pograć. - Niech zbierają minuty i idące za nimi doświadczenie w meczach ligowych - mówi.

Nie uważa, aby fatalna sytuacja Lecha i ten nieudany sezon, w którym nawet wygrana w ostatnim pojedynku z Ruchem Chorzów nie pozwoli mu zagrać w europejskich pucharach, odbiły się na młodych chłopakach. - Oni inaczej na to patrzą. Wiedzą, że po prostu nie maczali palców w tym, co się stało - twierdzi szkoleniowiec.

Stawką meczu Lecha z Ruchem jest właściwie tylko zbieranie doświadczenia przez tych, którzy grali dotąd w poznańskich barwach mało. Innego znaczenia ani dla Lecha, ani dla Ruchu to spotkanie nie ma. Lech w pucharach nie zagra, nie zajmie innego miejsca niż siódme. A Ruch - innego niż ósme.

To będzie też dobra okazja, by sprawdzić, ilu ludzi przyjdzie na mecz, abstrahując od punktów, które może on dać do tabeli. Ot tak, z miłości do piłki i Lecha, z nadmiaru czasu, z jakiegokolwiek innego powodu.

Początek meczu ligowego w randzie sparingu - w niedzielę o godz. 18.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.