W środę o 20.30 rozpocznie się pierwsza odsłona przeglądu wojsk. Lech zagra w Lubinie z Zagłębiem, które w ostatnich tygodniach jest na fali i prawdopodobnie dzięki dobremu finiszowi awansuje do kwalifikacji Lidze Europy. - Są w stanie wygrać z każdym pod względem mentalnym. Ich zawodnicy są naładowani pozytywną energią, pomogły im w tym wyniki. Już o tym kiedyś mówiłem, że gdy zaliczasz taką pozytywną passę, to wyciśnij z niej jak najwięcej. Zagłębie to robi - mówi trener Urban, który prowadził ten klub w 2011 roku.
Lech gra już jedynie o honorowe pożegnanie się z tym beznadziejnym sezonem. W Poznaniu wiedzą, że nic nie zmaże plamy, którą Lech dał w finale Pucharu Polski i w ekstraklasie. - Tutaj zwycięstwa są na porządku dziennym, a wiemy, że ten sezonu był nieudany. Nie dziwi mnie złość kibiców, znam ich wymagania. Brak awansu do europejskich pucharów to porażka - przyznaje trener.
Szkoleniowiec Lecha w ostatnich meczach nie jest w komfortowej sytuacji. Kontuzjowany jest Karol Linetty, pod znakiem zapytania stoi występ Darko Jevticia, przemęczeni są Tamas Kadar i Gergo Lovrencsics. W dodatku niektórzy piłkarze nie myślą już o swoim obecnym klubie. - Nie lubię ściemniać i bajerować. Niektórzy w szatni są już myślami w innym miejscu i w innych zespołach - twierdzi Urban
Największym problemem wciąż aktualnego mistrza Polski jest jednak skuteczność. Zawodnicy Lecha w czterech ostatnich meczach nie potrafili zdobyć bramki, a na gola czekają już ponad 400 minut. W przegranym 0:2 meczu z Cracovią sytuacja wyglądała dramatycznie. - Wydawało się, że gdybyśmy grali tam trzy godziny, to i tak byśmy nie trafili do siatki - mówi rozgoryczony trener. Do przełamania ma dojść na Zagłębiu. Lubinianie mogą być dla Lecha przykładem. Zespół Piotra Stokowca w trzech ostatnich meczach zdobył dziewięć bramek. Dla porównania - lechici na strzelenie dziewięciu goli potrzebowali trzynastu spotkań.