Lech Poznań bardzo starał się o to, by Artjoms Rudnevs wrócił na Bułgarską w zimowym oknie transferowym. Piłkarz miał za sobą zupełnie straconą rundę, w której, jeśli już pojawiał się na boisku, to w barwach rezerw Hamburgera SV. Zapadła decyzja, że latem odejdzie z klubu, po zakończeniu kontraktu. Kolejorz liczył na to, że jego były snajper rozwiąże kontrakt z klubem Bundesligi i zdecyduje się na powrót do Polski.
Wtedy jednak Łotysz dostał drugą szansę od trenera Bruno Labbadii, pojechał na zimowy obóz przygotowawczy, a po nim na krótko wywalczył sobie nawet miejsce w pierwszej jedenastce HSV. Zdobył wiosną dwie bramki, a przy jednej asystował. Stało się jasne, że odrodzony Artjoms Rudnevs znajdzie sobie klub w Niemczech, a kibice Lecha Poznań będą musieli jeszcze poczekać na to, by znów zobaczyć byłego króla strzelców ekstraklasy w niebieskiej koszulce Kolejorza.
Mimo że przez ostatnie tygodnie były lechita tylko raz wyszedł na murawę, to i tak są chętni, by go zatrudnić. W weekend zawodnik dostał od klubu kwiaty i został oficjalnie pożegnany przez kibiców w Hamburgu. "Hamburger Morgenpost" poinformował właśnie, że Artjoms Rudnevs wyląduje prawdopodobnie w SV Darmstadt 98, zespole który jest obecnie na trzynastym miejscu w tabeli Bundesligi, tuż za hamburczykami. Reprezentant Łotwy miałby w nowej drużynie zająć miejsce Sandro Wagnera, który po strzeleniu 14 goli w tym sezonie chce szukać nowych wyzwań w karierze. Zainteresowany byłym piłkarzem Lecha Poznań jest też Eintracht Frankfurt.
Zdaniem niemieckich dziennikarzy przenosiny Artjomsa Rudnevsa do Frankfurtu, czy oddalonego o 35 km Darmstadt, są realne tym bardziej, że rodzina piłkarza, z żoną Santą na czele, miałaby stamtąd bezpośrednie połączenie lotnicze na Łotwę.