BIALYSTOK.SPORT.PL NA FACEBOOKU - POLUB NAS
Przed miesiącem białostoczanie w kuriozalnych okolicznościach (strzelili dwa gole samobójcze i sprokurowali rzut karny) przegrali 0:3 na własnym stadionie z Podbeskidziem i w zasadzie zatrzasnęła się wówczas przed nim brama do grupy mistrzowskiej. W niedzielę piłkarze Jagiellonii wzięli rewanż. Chociaż wygrana wcale nie przyszła im łatwo. Podopieczni Michała Probierza przegrywali 0:1, a następnie 1:2. Ostatecznie wyrwali jednak rywalom trzy punkty. Gola na wagę zwycięstwa w doliczonym czasie gry zdobył Taras Romanczuk.
- Gratulacje należą się całej drużynie, że po tym, jak straciliśmy bramkę na 1:2, potrafiliśmy się podnieść. Najpierw udało się zdobyć gola na 2:2, a następnie na 3:2. Zdobyliśmy bardzo ważne trzy punkty - mówi Romanczuk, po którego zagraniu w pierwszej połowie sędzia Daniel Stefański podyktował rzut karny.
- Moim zdaniem żadnego karnego nie było - stwierdza Romanczuk i rzeczywiście nawet po powtórkach telewizyjnych trudno stwierdzić, czy Jozef Piacek był faulowany. Zresztą zasadnym jest też pytanie, czy gwizdek sędziego nie powinien zabrzmieć wcześniej, bo na pozycji spalonej mógł być Robert Demjan.
Najważniejsze jest jednak to, że Jagiellonia dwukrotnie potrafiła wrócić do gry, a w doliczonym czasie gry zdobyć zwycięską bramkę. Wywalczenie trzech punktów w niedzielę było niezwykle ważne. Po tym, jak w tej kolejce swe spotkania wygrały drużyny Górnika Zabrze i Górnika Łęczna, przewaga białostoczan nad strefą spadkową była niewielka. Teraz wynosi ona pięć punktów, a do końca sezonu zostały trzy kolejki.
- Matematycznie jeszcze nie możemy być pewni utrzymania w lidze. Na pewno jednak nasza sytuacja jest teraz lepsza, niż miałoby to miejsce przy innym wyniku z Podbeskidziem - mówi Konstantin Vassiljev.
- Jeszcze się nie utrzymaliśmy, ale zrobiliśmy ku temu duży krok - stwierdza trener Michał Probierz i dodaje: - Wiedziałem, że w końcu szczęście musi się do nas uśmiechnąć. Nie można mieć cały czas pecha. Na pewno wróciły humory, ale się nie rozluźniamy. Teraz jedziemy do Krakowa, na pewno jest chęć rewanżu za ostatnią porażkę z Wisłą.
Więcej o Jagiellonii na bialystok.sport.pl
Jagiellonia Białystok - Podbeskidzie Bielsko-Biała 3:2 (1:1)
Strzelcy bramek : Dawid Szymonowicz (32.), Konstantin Vassiljev (80.), Taras Romanczuk (90.+3.) - Adam Mójta (16. - rzut karny), Mateusz Szczepaniak (74.).
Jagiellonia : Drągowski - Burliga, Szymonowicz, Guti, Tomasik - Grzyb, Romanczuk Ż - Frankowski (62. Świderski), Vassiljev, Mackiewicz (74. Grzelczak) - Cernych (90.+3. Mystkowski).
Podbeskidzie : Zubas - Kolcak, Baranowski Ż, Piacek - Mójta (78. Pazio), Deja Ż (46. Sloboda), Kato, Tarnowski, Możdżeń (69. Szczepaniak), Chmiel Ż - Demjan.
Sędziował (jako główny): Daniel Stefański z Bydgoszczy.
Widzów: 7453.