Widzew Łódź - Pilica Przedbórz 4:0. Ósmy mecz, ósme zwycięstwo

Piłkarze Widzewa wygrali z Pilicą Przedbórz 4:0 i w rundzie wiosennej IV ligi pozostają niepokonani

Piłkarze Widzewa w niedzielnym meczu chcieli podtrzymać świetną passę siedmiu wiosennych meczów bez porażki. Rywalem łodzian była Pilica Przedbórz, która zajmowała szóste miejsce w tabeli. Łodzianie w ostatnich meczach pokazali jednak dobry futbol, więc o ich postawę można było być spokojnym.

Spotkanie rozpoczął Widzew i potrzebował... 27 sekund, by otworzyć wynik spotkania. Świetną dwójkową akcją popisali się Mariusz Zawodziński i Kamil Bartos, a ten drugi wrzucił piłkę w pole karne. Obrońca minął się z futbolówką, a ta trafiła pod nogi Roberta Kowalczyka i napastnik trafił do bramki.

Kilka chwil później dobrą sytuację miała Pilica, ale przytomnie w bramce grał Michał Sokołowicz. Widzew wciąż napierał na rywali. Groźnie uderzał m.in. Kamil Bartosiewicz, a wydawało się, że w polu karnym faulowany był Zawodziński, ale sędzia nie podyktował jedenastki.

W dalszej części meczu Widzew wciąż prezentował się dużo lepiej od rywala, ale był nieskuteczny. Zawodził Kowalczyk, który z bliskiej odległości nie trafił w bramkę po wybornym podaniu Zawodzińskiego. Żeby tego było mało, koledzy wypracowali mu sytuację sam na sam z bramkarzem, ale to gokiper Pilicy okazał się lepszy. Piłka ponownie wpadła jednak pod nogi napastnika, który oddał ją do niepilnowanego kolegi, a nagle grę przerwał... sędzia. Co prawda piłkarz Pilicy leżał na boisku, ale Widzew miał akcję bramkową, dlatego zdenerwowanie piłkarzy i sztabu łodzian było zrozumiało.

Jeszcze przed przerwą drugiego gola dla Widzewa strzelił Patryk Strus, choć trochę szczęśliwie, bo nie trafił prawą nogą w piłkę, ale zahaczył ją lewą i futbolówka wpadła do siatki.

Ledwo druga połowa się rozpoczęła, a sędzia zmuszony był przerwać grę, bo kibice Widzewa wrzucili na boisko sporo serpentyn. Po uprzątnięciu murawy wznowił mecz, ale łodzianie grali niemrawo. Kapitan Widzewa Michał Czaplarski raz po raz pokrzykiwał na kolegów w obronie, którzy nie garnęli się do ostrej gry w defensywie. Można za to wyróżnić Kamila Bartosiewicza, który przez cały mecz świetnie pracował na prawym skrzydle i tworzył sytuacje. Po jednym z rajdów podał do Zawodzińskiego, ale pomocnik Widzewa uderzył w bramkarza. Gola mógł zdobyć także Princewill Okachi, ale również golkiper gości okazał się lepszy.

W końcówce tempo meczu ponownie spadło, ale to Widzew prowadził 2:0 i mógł spokojnie prowadzić grę. Jeszcze przed końcowym gwizdkiem na listę strzelców wpisał się Bartosiewicz i trzeba przyznać, że było to ukonorowanie jego świetnego występu. Mało? W 85. minucie na boisko wszedł Sebastian Kaczyński, który zmienił Kowalczyka i... znów strzelił gola! I to w trzecim kolejnym meczu, w którym wchodzi na boisko w końcówce meczu!

Kolejne trzy punkty nie zmienią układu w tabeli. Swoje spotkanie z Omegą Kleszczów wygrał bowiem KS Paradyż i pozostał na pozycji lidera IV ligi.

Kolejny mecz Widzew zagra w środę z rezerwami PGE GKS Bełchatów.

Widzew Łódź - Pilica Przedbórz 4:0 (2:0)

Gole: Kowalczyk (1.), Strus (38.), Bartosiewicz (89.), Kaczyński (90.)

Widzew: Sokołowicz - Bartos, Czaplarski, Bargieł, Gromek (75. Bończak) - Bartosiewicz, Rodak, Okachi, Strus (60. Możdżonek) - Zawodziński (82. Pochyba) - Kowalczyk (85. Kaczyński)

Polonia: Milczarek - Fronczyński, Głowacki, Janowski Ż, Bartkowiak (40. Kucharski), Jończyk, Kornacki, Motyka, Potakowski, Szymczyk, Wyciszkiewicz

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.