Mowa o tej sytuacji podczas wyjazdu piłkarzy Lecha z Poznania na mecz w Warszawie. Po klepnięciu w karoserię autobusu przez kibiców, słychać słowa "Nie bij w ten autokar, pało..."
Ta sytuacja bardzo zbulwersowała kibiców Lecha, którzy uznali ją za brak szacunku. Zwłaszcza, że - jak twierdzą - padły też słowa "że też im się chciało" po adresem tych, którzy przybyli pod stadion w niedzielny poranek, by motywować piłkarzy Kolejorza. Wówczas spotkanie miało spokojny charakter. Odbyło się w kółku, słychać było nawet salwy śmiechu świadczące o dobrych humorach rozmawiających.
O tym spotkaniu napisaliśmy tutaj. Jest także do obejrzenia wideo.
Łukasz Trałka odniósł się do sprawy po przyjeździe do Warszawy.
- Zdecydowanie za mocna moja reakcja. Chlapnąłem jakąś głupotę w tym wszystkim, gdyż rozmawiałem przez telefon. To przed finałem nie było potrzebne. Chlapnąłem głupio - powiedział. - Jeśli ktoś poczuł się urażony moją reakcją i moimi słowami, chętnie spotkam się po finale i wyjaśnię. Ale po finale, bo teraz nie czas na to. Swojego stosunku do kibiców Lecha wyjaśniać nie muszę, jest on chyba znany.
Po czym dodał: - Przed naszym wyjazdem na stadion przyszło bardzo wielu kibiców. Duży tłum. Chciałem za to podziękować. Do sprawy tych słów wrócimy po meczu finałowym.