Liczna grupa kibiców przybyła pod stadion w niedzielę rano, by pożegnać piłkarzy. Ci o godz. 9.45 wyjeżdżali na mecz do Warszawy. Zanim wsiedli do autokaru, podeszli do kibiców i rozmawiali z nimi. Fani Kolejorza wznieśli też okrzyki, takie jak:
- Puchar jest nasz, ten Puchar do Lecha należy. Nie damy nikomu, nie damy nikomu, ten Puchar do Lecha należy! - okrzyk dobrze znany z 2004 roku, gdy Kolejorz zdobył trofeum właśnie po wygranej z Legią Warszawa.
- Chcemy Pucharu, Kolejorz, chcemy Pucharu!
a także
- Zero litości, połamcie tym k... kości!
Rozmowa trwała kilka minut, wziął w niej udział cały zespół wraz ze sztabem trenerskim. Miała spokojny charakter.
Wcześniej piłkarze i trenerzy Lecha zjedli wspólne śniadanie na stadionie. Henryk Zakrzewicz znany jako "Luluś", niegdyś jeden z prywatnych sponsorów Lecha z czasów PRL, a dzisiaj rozpoznawalny kibic i częsty gość na stadionie, wręczał każdemu przyjeżdżającemu grosik.
- To na szczęście - mówił. - Poszedłem wczoraj do Fary i wszystkie je zamoczyłem w święconej wodzie. Trzymajcie go przy sobie.
Po czym dodał:
- W 1990 roku, jak żeśmy z Panathinaikosem Ateny grali, to też poświęciłem grosiki i im dałem. Kaziu Sidorczuk cały czas taki jeden trzymał w rękawicy, cały mecz. I co? Krzychu Warzycha z Panathinaikosu trawę gryzł, aż się zakrztusił i nic nie wskórał. Teraz też tak będzie.