Były trener Zawiszy: Nie spodziewałem się, że tak szybko wrócę

W sobotę (18) kolejnym meczu I ligi piłkarze Zawiszy na własnym stadionie zmierzą się z Chojniczanką Chojnice. Zespół gości poprowadzi Maciej Bartoszek, który jeszcze w poprzedniej rundzie był szkoleniowcem.

Rozmowa z Maciejem Bartoszek

Waldemar Wojtkowiak: Spodziewał się pan, że tak szybko stanie naprzeciw Zawiszy?

Maciej Bartoszek: Szczerze mówiąc nie. Ale taki jest zawód trenera. Nigdy nie wiadomo, co nas spotka.

Ma pan żal do bydgoskich działaczy, że zimą postawili na innego trenera?

- Nie nazwałbym tego żalem, ani pretensją. Może jest pewien niedosyt.

Gdy opuszczał pan Zawiszę drużyna miała jeszcze niemałe szanse na awans. Teraz już ich nie ma.

- Dobrą końcówką jesieni udało nam się uratować sezon. Tak wtedy to wyglądało. A teraz nie jest za ciekawie. Powiedziałbym wręcz, że dramatycznie jeśli chodzi o szanse Zawiszy na ekstraklasę. Ale to już inna historia, kto inny za to bierze odpowiedzialność. Mnie jako człowiekowi z tego regionu nie jest wesoło. Uważam, że kujawsko-pomorskie zasługuje na to, by mieć chociaż jeden zespół w najwyższej klasie rozgrywkowej. No niestety w tym razem raczej to się nie uda.

Zawisza szans na awans już nie ma, ale prowadzona przez pana Chojniczanka gra o ligowy byt. W Bydgoszczy na stratę punktów nie możecie sobie pozwolić.

- Do Chojnic przychodziłem z jasnym celem. Utrzymania zespołu w lidze. Gdyby wiedział, że jest to zadanie niewykonalne, nie podejmowałbym się go. A ja uważam, że jesteśmy w stanie to zrobić. Najważniejsze, by w każdym spotkaniu punktować. Z takim celem przyjeżdżamy też do Bydgoszczy.

Obecny Zawiszy jest zupełnie inny niż ten, którego jeszcze pół roku temu pan prowadził.

- Zimą drużyna została wzmocniona. Teraz skład jest silniejszy. Trenerzy mają liczniejszą kadrę.

A jednak zespół zawodzi?

- Każdy ma swoje problemy. Piłka jest nieprzewidywalna. Przekonał się o tym też Zawisza.

Więcej o: