Koniec świetnej serii Mariusza Rumaka. Śląsk przegrał z najsłabszą drużyną w lidze!

Seria siedmiu meczów Śląska bez porażki dobiegła końca. Podopieczni Mariusza Rumaka polegli w Zabrzu z Górnikiem 1:2, tracąc bramkę w ostatniej minucie spotkania.

Śląsk do Zabrza przyjechał naładowany ogromną pewnością siebie. Wrocławska drużyna pod wodzą trenera Mariusza Rumaka nie przegrała już od siedmiu spotkań, a aż cztery z ostatnich pięciu meczów wygrała. Przyjechała na mecz z Górnikiem, który przed tą kolejką zamykał ligową tabelę.

Śląsk spotkanie rozpoczął z przeformowaną defensywną. Do składu na lewą obronę wrócił kontuzjowany ostatnio Dudu Paraiba, parę stoperów ponownie tworzyli Piotr Celeban i Lasha Dvali (w poprzednim meczu w duecie z Celebanem grał Adam Kokoszka), a prawy sektor defensywy zabezpieczał Mariusz Pawelec.

Tak zestawiona obrona Śląska tym razem nie prezentowała się jednak najpewniej. Miała spore problemy z ruchliwymi w Górniku: Romanem Gergelem, Armin Cerimagiciem i Jose Kante. I właśnie jedna z akcji tej trójki zakończyła się dla gospodarzy bramką. W 17. minucie Bośniak Cerimagić zdecydował się na strzał ze skraju pola karnego, nie dając szans bramkarzowi wrocławian Mateuszowi Abramowiczowi.

Później "Górnicy" na bramkę Śląska strzelali jeszcze kilkukrotnie, ale tak precyzyjni w swoich próbach już nie byli. Pod koniec pierwszej części kontrolę nad spotkaniem przejęli piłkarze Mariusza Rumaka, ale z ich przewagi niewiele wynikało.

Druga część spotkania rozpoczęła się od ataków Śląska. Zaskoczyć bramkarza gospodarzy starali się Ryota Morioka, Tom Hateley i Robert Pich. Bezskutecznie.

Kwadrans przed końcem trener Rumak widząc, że rywal z minuty na minutę broni się coraz głębiej, postanowił znacznie wzmocnić ofensywę. Na murawę wprowadził Węgra Andrasa Gosztoniego i Kamila Bilińskiego. Na uwagę zasługuje szczególnie występ tego drugiego. Snajper Śląska pojawił się na boisku pierwszy raz od prawie dwóch miesięcy! Opłaciło się! Popularny "Bila" w 84. minucie udowodnił, że choć w tym sezonie ma spore problemy ze skutecznością, to strzelać bramki jednak potrafi. Napastnik Śląska najpierw wygrał siłowe starcie z dwójką obrońców Górnika, a potem popisał się przepięknym strzałem zza pola karnego. Śląsk remisował 1:1.

Gdy wydawało się, że mecze w Zabrzu zakończy się podziałem punktu, do głosu doszedł przebojowy pomocnik Górnika Sebastian Steblecki. Pomocnik "Górników" minął trzech rywali, wpadł w pole karne Śląska i uderzył w kierunku bramki . Piłka po drodze trafiła jeszcze w nogę interweniującego Celebana i zmyliła Abramowicza.

W ten sposób do gry o utrzymanie w lidze niespodziewanie wrócił Górnik Zabrze, a Śląsk mimo, że nadal zajmuje miejsce w czele grupy spadkowej, pewny utrzymania będzie najwcześniej po następnej serii spotkań.

Więcej o:
Copyright © Agora SA