Meschia wróci do Stomilu? Jeśli zgodzą się koledzy z drużyny

Ukrainiec był jednym z tych zawodników, którzy zimą opuścili biało-niebieskich, by szukać nowego pracodawcy. Od kilku dni znów jest jednak w Olsztynie.

To drugi sezon ukraińskiego pomocnika w Stomilu. Kiedy na przełomie roku nad olsztyńskim klubem zawisły czarne chmury, Irakli Meschia wyjechał z Olsztyna w poszukiwaniu nowego pracodawcy. Piłkarz był na testach w dwóch zagranicznych klubach: Olimpiku Donieck (ukraińska ekstraklasa) oraz Kajsarze Kyzyłorda (kazachska druga liga). W żadnym z nich nie udało mu się podpisać kontraktu. Kilka dni temu przyjechał do Olsztyna z zamiarem powrotu do zespołu.

Ciągłe problemy ze składem

Przyjście Meschii do ekipy ze stolicy Warmii i Mazur może okazać bardzo przydatne w łataniu dziur kadrowych. Trener Mirosław Jabłoński obecnie nie ma zbyt wielkiego wyboru. Zimą z zespołu odeszło czterech innych zawodników, a jedynym wzmocnieniem okazał się transfer Piotra Klepczarka.

Biało-niebieskich trapią też kontuzję, wciąż niezdolni do gry są Paweł Głowacki (naderwany mięsień łydki) oraz Łukasz Suchocki (uraz mięśnia czworogłowego). Z drugiej ukraiński strony piłkarz przez ponad dwa miesiące nie miał kontaktu z piłką i nie wiadomo, w jakiej jest formie.

Za powrotem piłkarza opowiedział się trener Jabłoński. Zaznaczył jednak, że ostatnie słowo należy do prezesa klubu, Mariusza Borkowskiego. - We wtorek odbyłem spotkanie z prezesem i mogliśmy wyjaśnić kilka rzeczy - mówi Irakli Meschia. - Nie chcemy już do tego wracać.

Co na to piłkarze?

Jak się okazało, włodarz olsztyńskiego pierwszoligowca pozytywnie przychylił się do prośby szkoleniowca zespołu. - Prezes pozwolił mi przyjść na trening pierwszego zespołu - podkreśla sportowiec. - Teraz wszystko zależy od piłkarzy. To oni muszą zdecydować, czy będą chcieli mnie z powrotem przyjąć do szatni.

Sami piłkarze nie ukrywają, że sprawa powrotu Irakliego Meschi do Stomilu jest dla nich trudnym tematem do rozmów. Niektórzy mogą mieć żal, że zostawił kolegów w trudnej sytuacji finansowej zespołu. - Jesteśmy profesjonalistami i chcemy wykonywać rzetelnie swoją pracę. Ostateczna decyzja należy do prezesa i trenera klubu - zapewnia jednak Piotr Głowacki, pomocnik OKS-u.

Biało-niebiescy po 27 kolejkach na zapleczu ekstraklasy zajmują siódme miejsce w tabeli. Następny mecz OKS rozegra w piątek, na wyjeździe z Wisłą Płock (godz. 20.30).

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.