Pogoń Szczecin - Lech Poznań 1:0. Karol Linetty: Sędzia mógł się zachować lepiej

- Zrobimy wszystko, żeby po ostatnich czterech spotkaniach znaleźć się na podium - zapewnia pomocnik Lecha Poznań Karol Linetty. Po porażce 0:1 z Pogonią Szczecin Kolejorz traci cztery punkty do miejsca pucharowego w tabeli ekstraklasy.

- Na pewno będzie nam ciężko awansować do pierwszej czwórki, ale są jeszcze cztery spotkania i wszystko jest możliwe. Gramy z zespołami, które też walczą o puchary, a są na razie przed nami. Jeżeli będziemy wygrywali, to będziemy skracali dystans i zobaczymy, jak to się skończy. Zrobimy wszystko, żeby po ostatnich czterech spotkaniach znaleźć się na podium - mówi Karol Linetty, który został zmieniony w 75. minucie meczu. - Zmiana? Z moim zdrowiem wszystko jest dobrze, to była decyzja trenera - tłumaczy.

- Wiemy, że gra się tu ciężko, w każdym meczu walka jest na noże. Dzisiaj też tak było, Pogoń była lepsza i wygrała - mówi lechita. - Najbardziej zdominowaliśmy Pogoń w pierwszych piętnastu minutach. Myślę, że ona nie miała pomysłu na grę. Wtedy mieliśmy sytuacje i gdybyśmy je wykorzystali, to byłoby inaczej. A tak, Pogoń się przebudziła. Obie ekipy miały bardzo dobre szanse, ale nikt ich nie wykorzystał. W drugiej Pogoń wykorzystała nasz błąd, a my po przerwie zagraliśmy słabiej niż przed przerwą.

To już drugi taki mecz w ostatnich dniach, gdy poznaniacy po dobrych pierwszych 45 minutach zawodzą w drugiej części. -

- Nie wiemy dlaczego tak się dzieje. Może gdybyśmy wykorzystali jedną, dwie sytuacje, to jakoś by nas to uspokoiło. Mówiliśmy sobie, żeby dobrze wejść w drugą połowę, ale stało się inaczej. Ciężko mi powiedzieć cokolwiek na ten temat. Pogoń zaczęła grać mocniej, strzeliła nam bramkę, potem cofnęła się, bardzo dobrze grała w defensywie i ciężko było nam cokolwiek zrobić

Zawodnicy Kolejorza mieli duże pretensje do arbitra Daniela Stefańskiego po golu Łukasza Zwolińskiego. Sędzia mógł się lepiej zachować - uważa Karol Linetty. - Miał już gwizdek w buzi, ale nie zagwizdał, dlatego do niego dolecieliśmy po golu. Z tamtej akcji wziął się rzut rożny, po którym padła bramka, a Dwaliszwili faulował Wiuza, trzymał go z rękę - mówi lechita i dodaje: - Gybyśmy wykorzystali swoje szanse, to ta sytuacja nie miałaby żadnego znaczenia.

Więcej o:
Copyright © Agora SA