Hokejowe MŚ Katowice 2016. Henryk Gruth: Dajmy sobie szanse na drugiego Czerkawskiego

Henryk Gruth, jeden z najwybitniejszych zawodników w historii polskiego hokeja kreśli pomysł na odbudowę tej widowiskowej dyscypliny sportu. - W moim klubie, w Zurychu, budżet na młodzież to 3 miliony franków, czyli około 12 milionów złotych. No to o czym tu mówić, gdy w całej Polsce są do rozdysponowania cztery miliony? - pyta.

Ćwierkamy dla was o sporcie na Śląsku >>

W sobotę w katowickim Spodku rozpoczynają się mistrzostwa świata. Polacy chcą walczyć o awans. Łatwo nie będzie, gdyż jednak szanse i możliwości Austrii oraz Słowenii stoją wyżej. Tyle, że sam awans to za mało, żeby odtrąbić odnowę polskiego hokeja. Ta dyscyplina sportu wymaga gruntownych zmian. Rewolucji na miarę tych, których przed laty dokonali Duńczycy, Szwajcarzy, czy Węgrzy - dziś drużyny ze światowej elity. Od lat mówi się o programie, który miałby podnieść polski hokej z kolan, ale konkretów wciąż nie ma.

Dwadzieścia lat temu wyjechał na rok

Ubolewa nad tym Henryk Gruth. Pochodzący z Rudy Śląskiej obrońca, a dziś trener, to jeden z najwybitniejszych zawodników w historii polskiego hokeja. Czterokrotny olimpijczyk: Lake Placid (1980), Sarajewo (1984), Calgary (1988), Albertville (1992). Dwukrotnie chorąży polskiej ekipy olimpijskiej - 1988 i 1992. Wystąpił w 17 edycjach mistrzostw świata. W reprezentacji Polski wystąpił 248 razy. W polskiej lidze rozegrał 628 meczów.

Karierę zakończył w szwajcarskim ZSC Lions Zurych, w którym pracuje do dziś. - Dwadzieścia lat nie ma mnie w kraju, a wyjechałem przecież na rok... Obserwuję polski hokej z oddali, ale widzę poprawę. Coś drgnęło. Gra reprezentacji jest coraz lepsza - zaznacza jedyny - jak do tej pory - Polak, który został przyjęty do Galerii Sławy IIHF (Międzynarodowej Federacji Hokeja na Lodzie) IIHF Hall of Fame.

59-letni Gruth podkreśla, że w hokeju - jak i na lodzie - nie można zatrzymać się nawet na chwilę. Wtedy bowiem rywale uciekają, a dogonić ich jest już bardzo trudno. Polski hokej na przestrzeni wielu lat bardzo wyhamował. Dlatego teraz tak trudno równać nam do najlepszych.

- To dotyczy wszystkich. Także Szwajcarii, w której od lat pracuję. Wytrwałą pracą dołączyli do czołówki, ale teraz mają problemy. Reprezentacje młodzieżowe Szwajcarii mają kłopot, żeby utrzymać się w elicie, a to z czasem oznacza również problemy dla pierwszej reprezentacji. W Szwajcarii trwa debata, jak temu zaradzić. Sam szukałem odpowiedzi w Rosji, Szwecji, Niemczach, które odwiedziłem - wylicza Gruth.

- Problemem jest szkolenie. Brak mądrych, pomysłowych, oddanych pracy z młodzieżą ludzi. W Szwajcarii mam teraz nowe zadanie. Nie odpowiadam już za trenowanie zawodników. Jestem w Zurychu szefem wyszkolenia. Szkolę trenerów - zaznacza.

Czekanie na drugiego Czerkawskiego

W Polsce nie raz mówiło się o tym, żeby w końcu wykorzystać doświadczenie Grutha. Dotąd jednak nic z tego nie wyszło. - Był taki pomysł, żebym pomógł opracować program dla polskiego hokeja. Z taką prośbą zwrócił się do mnie Zdzisław Ingielewicz [były prezes Polskiego Związku Hokeja na Lodzie - przyp.red.] oraz Mariusz Czerkawski. Zaangażowałem się w to, ale temat nie został pociągnięty dalej. Czekałem na telefon, bo przecież sam nie mogłem się wpraszać. Nie chciałem uchodzić za wszystko wiedzącego - podkreśla.

Gdyby dziś zapytać Grutha o pomysł na wyjście z kryzysu, to ten wskazałby trzy drogi. - Po pierwsze reprezentacja. Musi być silna i dobrze zorganizowana, bo to wizytówka całej dyscypliny. Po drugie baza sportowa. A po trzecie silna liga. I co najważniejsze nie możemy się koncentrować na tylko na jednej, czy na dwóch drogach. Nie możemy nic zaniedbać żadnej, bo inaczej się zgubimy.

Tymczasem w Polsce wciąż jest wielka improwizacja. Spójrzmy na ligę. Ciągle zmieniają się zasady. Chociażby te dotyczące liczby obcokrajowców w drużynach ekstraligi. Baza treningowa też jest słaba, że o szkoleniu młodzieży nie wspomnę. Musimy szkolić dobrych trenerów, bo tylko wtedy damy sobie szanse na odkrycie kolejnych zawodników pokroju Mariusza Czerkawskiego. Potrzebujemy systemu - zaznacza.

Witold Bańka, minister sportu i turystyki podkreśla, że w tym roku nakłady na hokej młodzieżowy wzrosły z 2 do 4 milionów złotych. Od Szwajcarów dzielą nas jednak lata świetlne.

- W moim klubie, w Zurychu, budżet na młodzież to 3 miliony franków, czyli około 12 milionów złotych. No to o czym tu mówić, gdy w całej Polsce są do rozdysponowania cztery miliony? W Zurychu szkolimy 800 dzieci w 37 drużynach. Mamy do dyspozycji siedem lodowisk. I to wszystko dzieje się tylko w jednym klubie! Mimo wszystko nie tracę nadziei na lepsze dni dla polskiego hokeja. Coś drgnęło na lepsze i moje serce również drgnęło. Przez chwilę zastanawiałem się nawet czy to już nie czas, żeby wrócić - uśmiecha się Gruth.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.