• Link został skopiowany

Miasto kontra Wrocławskie Konsorcjum Sportowe: Konflikt właścicieli może zaszkodzić Śląskowi [OPINIA]

Agresywna wzajemna krytyka i wojna na słowa prowadzona przez właścicieli Śląska, czyli władze miasta oraz Wrocławskie Konsorcjum Sportowe, do niczego dobrego nie doprowadzi. Nikt na tym nie zyska, a publiczne pranie brudów uderzy w wizerunek Śląska.
Związek miasta i Konsorcjum kończy się rozwodem. Od lewej: prezes Śląska Paweł Żelem, Rafał Holanowski z Supra Invest, Małgorzata Nowara z PB Inter-System SA, Stanisław Han z Hasco-Lek oraz sekretarz miasta Włodzimierz Patalas. Zdjęcie z 2014 roku
Fot. Kamila Kubat / Agencja Wyborcza.pl

Konflikt o piłkarski Śląsk prowadzony przez Wrocławskie Konsorcjum Sportowe i miasto przybiera coraz ostrzejszą formę. Obydwie strony sporu wzajemnie się oskarżają, wydają oświadczenia dyskredytujące przeciwnika. Padają zarzuty o kłamstwie, zwodzeniu, złej woli, destrukcyjnym działaniu.

Co ciekawe, gmina i Konsorcjum wciąż są biznesowymi partnerami w klubie.

Konsorcjum bez wizji

Kiedy na spór właścicieli Śląska popatrzy się spokojnie, można dojść do interesujących wniosków. Miasto w swoim oświadczeniu bezwzględnie obnaża Wrocławskie Konsorcjum Sportowe. Atakuje personalnie jednego z współwłaścicieli Śląska, choćby w cytowanym fragmencie : "Jeśli chodzi o ostatnich 9 posiedzeń rady nadzorczej, pan Holanowski był nieobecny na czterech z nich. Nigdy też nie odwiedził klubu z własnej inicjatywy".

Przypomnijmy, że Rafał Holanowski to jeden ze współwłaścicieli Śląska.

Magistrat twierdzi też, że Konsorcjum przekazywało do klubu mało pieniędzy i nie wykazywało wielkiej ochoty do przejęcia Śląska. Dobitnie świadczą o tym fragmenty oświadczenia: "Przedłużające się negocjacje na prośbę Konsorcjum przedłużano trzykrotnie. (...) Ze strony Konsorcjum nie było żadnych próśb o dodatkowe rozmowy. (...) członkowie Konsorcjum przekazali klubowi, poprzez podniesienie kapitału, po 1 mln 350 tys. zł każdy. Nie przeznaczyli natomiast żadnych pieniędzy na działalność klubu z tytułu reklamy bądź sponsoringu. W tym czasie Miasto wsparło Śląsk kwotą około 25.000.000 zł".

Krytyka ze strony miasta ma też fundamentalny charakter: "Konsorcjum nigdy nie przedstawiło też żadnej wizji rozwojowej "Śląska", czego przecież można oczekiwać po dwuletniej obecności w klubie" - zjadliwie i ironicznie zauważają władze Wrocławia.

Śląsk w ręce nieudaczników?

Po przeczytaniu oskarżeń stawianych Konsorcjum nasuwa się pytanie do władz Wrocławia: To tak nieudolnemu, pasywnemu i niekreatywnemu kontrahentowi chcieliście sprzedać Śląsk? Klub, w który zainwestowaliście kilkadziesiąt milionów miejskich pieniędzy, zespół mający być sportową wizytówką Wrocławia? Niesamowite!

W kontekście tych kompromitujących faktów lepiej byłoby, aby ratusz poinformował, że kończy rozmowy w sprawie sprzedaży Śląska. I krótko wytłumaczył, że większościowy właściciel spółki jednak nie przejmie klubu. Bez publicznego prania brudów.

A wyszło tak, że atakując i obnażając prawdę o Konsorcjum, miasto w znacznym stopniu obnażyło siebie, własną bezradność. Gdyż sprzedaż całego Śląska negocjowało z kuriozalnym inwestorem.

Jak daleko do Ligi Mistrzów

W kwietniu minionego roku w tekście "Co z tym Śląskiem?" napisałem, że zadziwia fakt, że gmina Wrocław, jako mniejszościowy akcjonariusz klubu, w zasadzie finansuje drużynę. A Konsorcjum, będące większościowym właścicielem, przekazuje znacznie mniej pieniędzy, a wizja rozwoju Śląska polega głównie na cięciu kosztów i sprowadzaniu za darmo przeciętnych piłkarzy.

Przedstawiciele Konsorcjum zwołali wówczas konferencję prasową, podczas której obrzydliwie, bezpodstawnie insynuowali, że nasze teksty są pisane na czyjeś zamówienie. I przekonywali, że budują wielki klub. Stanisław Han podkreślał: "Chcemy rozwijać klub po wrocławsku i po polsku. Mamy plan, ale nie powiem dokładnie jaki, bo wtedy wszyscy z zewnątrz będą wiedzieli, jaki mamy pomysł na rozwój Śląska. Na stadionie podczas meczów musi być minimum 20-30 tys. ludzi i nad tym pracujemy" - obiecywał.

A Rafał Holanowski snuł wizje: "Mamy ambicję, żeby Śląsk grał w Lidze Mistrzów, i w ciągu dwóch, może trzech lat to się uda".

Obok siedział prezes Śląska Paweł Żelem. Wiernie im przytakiwał i dodawał: "Wyborcza pluje na klub i na naszą pracę".

Cóż, dziś miasto otwarcie zarzuca, że "Konsorcjum nigdy nie przedstawiło żadnej wizji rozwojowej "Śląska". Bo rozumiem, iż plany awansu do Ligi Mistrzów przedstawione przez panów Hana i Holanowskiego ratusz potraktował jako absurdalne pomysły ludzi, którzy stracili kontakt z rzeczywistością?

Ciszej nad tym rozwodem

W słownej wojnie miasta z Konsorcjum nie będzie zwycięzcy. Ale na pewno będzie jeden przegrany - Śląsk. Wzajemne oskarżenia, zrzucanie winy na drugą stronę nie wpłyną dobrze na wizerunek klubu i poszukiwania nowego inwestora.

Im ciszej będzie nad rozwodem Wrocławia z Konsorcjum, tym lepiej wyjdzie na tym Śląsk.

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

  • Link został skopiowany
Więcej o: