Niespotykane okoliczności kolejnego meczu Warmii

Choć na dwadzieścia minut przed końcem spotkania olsztyński pierwszoligowiec prowadził z MKS-em Kalisz aż ośmioma bramkami, to całe spotkanie zakończyło się remisem 26:26. Jak do tego doszło?

Jak przed meczem przyznawali sami Warmiacy, choć są liderami w ligowej tabeli, sobotnie spotkanie wcale nie musi być dla nich spacerkiem. Ich rywale, podopieczni trenera Pawła Ruska, przed 22. serią spotkań zajmowali w tabeli wysoką, piątą lokatę.

Dominacja Warmii od samego początku

Sobotnią konfrontację lepiej rozpoczął olsztyński zespół kierowany przez trenera Giennadija Kamielina. Dobrze w ataku spisywał się Marcin Malewski, a po wykorzystaniu przez rozgrywającego Warmii rzutu karnego w 12. minucie, olsztynianie prowadzili 5:2. Gospodarze mieli wyraźne problemy ze sforsowaniem szczelnej obroty lidera pierwszej ligi, a przewaga ekipy ze stolicy Warmii i Mazur rosła z minuty na minutę. Po kolejnych trafieniach Daniela Żółtaka i Malewskiego, Warmiacy do przerwy prowadzili aż 16:9.

- Pierwsza połowa meczu była świetna w naszym wykonaniu - mówi Mateusz Gawryś, goalkeeper Warmiaków. - Dobre zawody rozegrał Marcin Malewski, dzięki któremu mogliśmy zbudować tak solidną przewagę. Choć kilka akcji kaliszan zrobiło na nas wrażenie, to niczym szczególnym nas nie zaskoczyli. Dlatego do przerwy prowadziliśmy różnicą siedmiu bramek.

Warmia trwoni ogromną przewagę

Dobra postawa zawodników Warmii Traveland w pierwszej połowie nie zapowiadała tego, co stało się po przerwie. W 34. minucie olsztynianie jeszcze prowadzili i to aż 20:12, jednak potem z każdą chwilą coraz lepiej radzili sobie zawodnicy prowadzeni przez trenera Pawła Ruska. Raz po raz bramki zdobywał Łukasz Siegi, a czerwoną kartkę za trzeci dwuminutowy faul ujrzał Daniel Żółtak.

- W drugiej połowie meczu dość wyraźnie opadliśmy z sił - przyznaje szczypiornista Warmii Olsztyn. - Ponadto przez długi czas graliśmy w osłabieniu, przez co nasz rywal miał ułatwione zadanie. Nie udało się nam stworzyć korzystnych sytuacji w ataku, ponieważ momentami na parkiecie było tylko czterech naszych zawodników.

Olsztynianie aż przez 13 minut nie potrafili zdobyć żadnej bramki, a ich rywale w tym czasie skutecznie rzucili aż siedem razy. Na dwie minuty przed końcową syreną Warmiacy prowadzili 26:24 i wydawało się, że jakimś cudem dowiozą do końca kolejne zwycięstwo w tym sezonie. Czerwoną kartkę za faul zobaczył jednak Dominik Droździk, a po dramatycznej końcówce spotkanie zakończyło się remisem 26:26.

- Grało nam się ciężko, a ponadto dwóch naszych zawodników zobaczyło czerwone kartki - podkreśla Mateusz Gawryś. - Między innymi z tego powodu powinniśmy cieszyć się z choćby jednego zdobytego punktu. Do końca sezonu pozostały nam cztery spotkania i chcemy zakończyć ten sezon na pierwszym miejscu.

Kolejny mecz Warmia Traveland rozegra w sobotę, przed własną publicznością z Sokołem Browar Kościerzyna. Pierwszy gwizdek w hali Urania zabrzmi o godz. 18.

MKS Kalisz - Warmia Traveland Olsztyn 26:26 (9:16)

MKS: Jarosz, Potocki - Sieg 6, Adamski 6, Galewski 5, Czerwiński 4, Książek 3, Nowakowski 1, Misiejuk 1 oraz Kobusiński, Nieradko.

Kary: 8 minut

Warmia: Gawryś, Zakreta - Malewski 8, Kopyciński 5, Dzieniszewski 5, Żółtak 3, Droździk 2, Królik 2, Krawczyk 1 oraz Piotr Deptuła, Hegier, Sikorski, Paweł Deptuła, Koledziński.

Kary: 14 minut

Pozostałe spotkania 22. kolejki:

Wybrzeże Gdańsk - Real-Astromal Leszno 29:18, MKS Kalisz - Warmia Traveland Olsztyn 26:26, Sokół Browar Kościerzyna - Wolsztyniak Wolsztyn 27:24, Mueller MKS Grudziądz - MKS Poznań 35:28, Polski Cukier Pomezania Malbork - Meble Wójcik Elbląg 26:33, ŚKPR Świdnica - Orlen Wisła II Płock 25:33; - SMS ZPRP Gdańsk - Spójnia Gdynia (27 kwietnia).

I LIGA

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.