Siedemnasty remis Pogoni. Zemsta na Ruchu się nie udała [ZDJĘCIA]

Kibice Pogoni zaczynają parafrazować słynne hasło i retorycznie pytają: czy na remisach da się "dojechać" do Europy? Portowcy zremisowali z Ruchem 1:1.

To już siedemnasty podział punktów w tym sezonie co oznacza, że drużyna prowadzona przez Czesława Michniewicz wyrównała rekord wszechczasów ekstraklasy w tym aspekcie. Szkoleniowiec Pogoni nieco zaskoczył składem na piątkowe spotkanie. W wyjściowej jedenastce po raz pierwszy znalazło się miejsce dla Dawida Korta, a etatowy rozgrywający, Takafumi Akahoshi został przesunięty na prawe skrzydło. Ostatecznie tylko na ławce rezerwowych usiadł natomiast Jakub Czerwiński. W czwartek wieczorem lekarze stwierdzili, że stoper nie jest jeszcze gotowy do gry po kontuzji. Nie zaskoczył natomiast Waldmer Fornalik. Ruch na mecz z Pogonią wyszedł z Patrykiem Lipskim i Mariuszem Stępińskim w ofensywie.

Słaba pierwsza połowa

Pierwsze minuty przebiegały pod dyktando Pogoni, która miała optyczną przewagę i częściej posiadała piłkę. Rzadko przekładało się to jednak na konkretne zagrożenie pod bramką Matusa Putnockiego. Aktywny był przede wszystkim Adam Gyurcso, ale gdy Węgier "wpadał" w pole karne, nie miał komu zagrać. Łukasz Zwoliński w piątkowy wieczór był ospały i nie był w stanie pomóc kolegom. Szczecinianie bez pomysłu bili więc głową w mur, a Ruch pokazał jak należy grać na wyjazdach.

Chorzowianie w 23. minucie przeprowadzili zabójczy kontratak, który celnym strzałem z najbliższej odległości wykończył Stępiński. Stracony gol niespecjalnie obudził portowców, którzy nadal snuli się po boisku. Nic więc dziwnego, że schodzących na przerwę zawodników Michniewicza pożegnały gwizdy.

Niezawodny kapitan

Trener Pogoni w przerwie musiał więc wstrząsnąć swoim zespołem. Dokonał dwóch zmian i w miejsce Zwolińskiego oraz Korta na boisku pojawili się Wladimer Dwaliszwili i Marcin Listkowski. Poza tym, szkoleniowiec gospodarzy zdecydował się zmienić ustawienie na bardziej ofensywne. Do ataku przeszedł Frączczak, a w obronie zostało tylko trzech zawodników.

Postawienie wszystkiego na jedną kartę przyniosło efekt, ponieważ szczecinianie w końcu zaczęli atakować. Kibice znacznie częściej podnosili się ze swoich miejsc, a im bliżej było końca spotkania, w tym większych opałach był Putnocky. Bramkarz Ruchu popisał się jedną znakomitą interwencją, po której zatrzymał główkującego z najbliższej odległości Frączczaka.

Ataki Pogoni przełożyły się ostatecznie tylko na jedno trafienie, które pozwoliło wywalczyć remis. W 60. minucie płaską wrzutkę z prawej strony na gola zamienił Rafał Murawski. Kapitan szczecinian strzelił tym samym siódmą bramkę w tym sezonie, dzięki czemu stał się samodzielnym liderem klasyfikacji najskuteczniejszych zawodników portowców.

Pogoni nie udało się więc zrewanżować za porażkę z 7 marca (2:3 i jedyna przegrana w tym roku).

- Wynik jest sprawiedliwy, ale na pewno obie strony mogą czuć niedosyt - ocenił trener Ruchu, Waldemar Fornalik.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.