Wisła Kraków. Denis Popović przepędził ducha Semira Stilicia

- Po meczu z Zagłębiem Lubin długo nie mogłem zasnąć - przyznaje Denis Popović. Pomocnik Wisły u trenera Dariusza Wdowczyka stał się jedną z centralnych postaci.

Chcesz więcej? Polub Kraków - Sport.pl Choć przez większość wiosny przy Reymonta mówiło się raczej o utrzymaniu, niż grze w grupie mistrzowskiej, remis z Zagłębiem był dla piłkarzy ciosem. Dzięki serii zwycięstw pod wodzą Wdowczyka, pojawiła się nadzieja, że nie będą bronić się przed spadkiem. W dodatku nie musieli oglądać się na rywali, wystarczyło wygrać. Nic więc dziwnego, że po ostatnim gwizdku pospuszczali głowy, a podłamany Patryk Małecki położył się na murawie.

- Oglądałem ten mecz jeszcze raz. Trudno było po nim zasnąć. Siedziałem w domu do trzeciej czy czwartej rano i rozpamiętywałem różne zagrania: dlaczego dana akcja nie potoczyła się inaczej? Dlaczego strzał Zdenka Ondraszka nie wpadł, a Rafał Boguski, kiedy trafił po raz drugi, był na spalonym? Ale trzeba też na to spojrzeć z innej perspektywy. Jeszcze miesiąc temu wszyscy mówili, że Wisła jest najgorsza i spadnie. Przyszedł trener Wdowczyk i wszyscy poczuliśmy moc, a kibice w nas uwierzyli - podkreśla Popović.

Mógłby być nawet bramkarzem

Słoweniec jest jednym z piłkarzy, którzy skorzystali na pojawieniu się Wdowczyka w Wiśle. Od początku sezonu miał problemy, by zapracować na miejsce w podstawowym składzie. A kiedy wchodził na boisko, nie zbierał pochlebnych recenzji - często zwalniał akcje, nie zaliczył ani jednej asysty.

Nowy trener znalazł mu nową pozycję. Popović tworzy parę w środku z Rafałem Wolskim i gra od pierwszej do ostatniej minuty. Jest najbardziej cofniętym pomocnikiem i odpowiada za strefę, w której przez większość sezonu występował Alan Uryga. W odbiorze Słoweniec może spisuje się słabiej, ale Polak często unikał ryzyka i zazwyczaj podawał do najbliższego kolegi. On stara się rozdzielać piłki, przyspieszać akcje.

- Podobał mi się zwłaszcza jego występ w meczu z Jagiellonią Białystok. Praktycznie nie miał strat, często szukał podań do przodu. Wisła miała wtedy przewagę jednego zawodnika, ale jego pewność w rozegraniu i próby podań robiły wrażenie - ocenia Andrzej Juskowiak, były napastnik reprezentacji Polski.

Sam Popović szybko przyzwyczaił się do występów bliżej własnej bramki. - Ostatni raz na tej pozycji grałem chyba w wieku 16 lat. Może brakuje mi trochę umiejętności w defensywie, ale staram się nad tym pracować. Trener jest szefem i gdyby mi kazał, mógłbym być nawet bramkarzem ( śmiech ). Lubię rozgrywać i nie mam na tej pozycji dużych problemów. Choć odpowiedzialność jest większa - podkreśla.

Juskowiak: - Defensywny pomocnik faktycznie musi być odpowiedzialny i można powiedzieć, że on spełnia to kryterium. Brakuje mu jedynie trochę centymetrów, by walczyć w powietrzu. Trener Wdowczyk ustawia zespół dość odważnie, a on pełni rolę bezpiecznika w drugiej linii. To dla niego dobra pozycja.

Dość porównań ze Stiliciem

Na początku przygody z Wisłą Popoviciowi nie pomagały oczekiwania, że będzie następcą Semira Stilicia. Bośniak przez kilkanaście miesięcy decydował o grze ofensywnej zespołu: strzelał, asystował, świetnie współpracował z Pawłem Brożkiem. Wydawało się, że Słoweńca sprowadzono po to, by wypełnił lukę po Stiliciu. Przecież w Olimpii Grudziądz, skąd trafił pod Wawel, też grał za plecami napastnika. Okazało się jednak, że kopią Bośniaka nie będzie, choć duch poprzednika długo straszył go niemal z każdego kąta.

- Od samego początku wszyscy mówili o mnie: "następny Stilić". Gdy tylko otworzyłem gazetę albo zajrzałem do internetu, trafiałem na porównania do niego. A jesteśmy innymi typami zawodników, on jest klasyczną "dziesiątką" - wyjaśnia.

Słoweniec przyznaje, że na początku kariery też zachwycał się przede wszystkim ofensywnymi pomocnikami. W dzieciństwie zerkał na grę Dejana Savicevicia w AC Milan czy Roberta Prosineckiego, który w latach 90. występował w Realu Madryt i Barcelonie. Sam gra jednak nieco dalej od bramki rywala.

- Teraz bardzo podoba mi się gra Thiago Motty. To typowa "szóstka", muszę go teraz uważniej obserwować ( śmiech ). Poza tym imponują mi Andrea Pirlo czy Andres Iniesta. To jednak piłkarze z innej półki. A jeszcze wyżej są Messi i Ronaldo - mówi Słoweniec.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.