Zasłużony dla Rakowa trener zdruzgotany grą drużyny i postawą kibiców. Nie przystoi...

- Sobotnia porażka boli wszystkich tym bardziej, że doszło do niej w domu, można powiedzieć, że piłkarze odwalili chałę na oczach wszystkich. Wyjazdową klęskę na pewno łatwiej byłoby jakoś przeboleć. Przyznam, że nie chciałbym teraz być w skórze zawodników i trenerów - mówi zasłużony dla Rakowa trener Gothard Kokott.

Kokott przyznaje, że ta porażka to bardzo bolesna sprawa, a człowiekowi, który nie jest w szatni i nie zna wszystkiego od środka, trudno jest odpowiedzieć na pytanie, dlaczego do niej doszło. - Trenerzy, zawodnicy, ludzie odpowiedzialni za drużynę - oni powinni zdiagnozować problem, który podejrzewam jest złożony. Liczę, że tak się stanie, że wyciągnięte zostaną właściwe wnioski i podjęte odpowiednie decyzje. Ja na piłce straciłem włosy (śmiech) i wiem, że to nie są proste sprawy. Wiem również, że najbardziej potrzebny jest teraz spokój i rozwaga. Nie emocje i nerwy, a jeszcze raz powtórzę: spokój - podkreśla Kokott.

Na pytanie, co po takim meczu powiedziałby zawodnikom, trener odpowiedział tak: - Że, lepiej jest przegrać raz 8:1, zamiast osiem razy 1:0. Podkreśliłbym, że ta porażka nie powinna się przydarzyć. I dodał, że tragedii nie ma, bo Raków cały czas jest w czołówce, ale ta tragedia może się przydarzyć i trzeba zrobić wszystko, aby do niej nie doszło.

Trener Gothard Kokott twierdzi, że w sobotnim meczu Raków nie poradził sobie z agresywną grą rywali. Zresztą nie pierwszy raz tej wiosny. Podobnie było w Radomiu i Mielcu, drugiej połowie meczu z Wisłą Puławy, w której częstochowianie omal nie stracili całego dwubramkowego dorobku.

- Raków cofnął się na własną połowę, nikt nikogo nie krył, a nie ma nic gorszego jak 20 zawodników w polu karnym, bo wtedy może się zdarzyć najgorsze. I się zdarzyło, w krótkim czasie Raków stracił pięć goli - tłumaczy Kokott. - Inna sprawa to to, dlaczego drużyna nie potrafiła zareagować na wysoki pressing rywala, w jakiej dyspozycji są zawodnicy. Ja zwrócę uwagę na jedno: w tym meczu trudno było zauważyć, że gra "Malina", a to zawodnik, który zawsze imponował szybkością i zawsze był na boisku aktywny...

Zasłużonego dla Rakowa trenera rozczarowała nie tylko postawa drużyny, ale również jej kibiców. - Prawdziwym kibicom nie przystoi takie zachowanie i wykrzykiwanie takich rzeczy (obraźliwych tekstów pod adresem piłkarzy przyp. red.). Coś takiego nie powinno mieć miejsca i klub powinien na to zwrócić uwagę. Prawdziwy kibic jest z drużyną na zawsze - podkreśla Kokott.

Więcej o:
Copyright © Agora SA