Piast Gliwice - Jagiellonia Białystok 2:0. Zasłużona wygrana wicelidera. Kibice: Gramy o mistrza!

Druga część zasadniczej fazy sezonu udana dla Piasta Gliwice nie była, ale na jej zakończenie zespół Radoslava Latala odniósł zasłużone zwycięstwo. Trwa kryzys Jagiellonii Białystok.

Które miejsce zajmie Piast Gliwice? Podyskutuj na Facebooku >>

Po fatalnych występach w poprzedniej kolejce piłkarze Piasta i Jagiellonii obiecywali, że w sobotę będą "gryźli trawę". Wystarczył jednak rzut oka, by dojść do wniosku, że tej gliwickiej... przydałaby się chwila wolnego. Było grząsko, nierówno, a w okolicach obydwu bramek królowało błoto.

Mimo to od pierwszych minut mecz toczył się w całkiem niezłym tempie. Długo z kolei brakowało dogodnych sytuacji bramkowych. Bo zaliczyć do tej kategorii strzału z dystansu Rafała Grzyba czy "główki" Bartosza Szeligi się nie dało. Ale to właśnie skrzydłowy Piasta w 37. minucie jako pierwszy tego dnia pokazał, co to znaczy naprawdę zagrozić golkiperowi rywali. Ba, wyprowadził gliwiczan na prowadzenie! Spora w tym zasługa Heberta, który podawał z własnej połowy, a także... Igorsa Tarasovsa. Wydawało się, że stoper gości spokojnie ten atak "skasuje", ale zupełnie się pogubił i dał się wyprzedzić Szelidze. W efekcie po pierwszych 45 minutach zanosiło się na trzecią z rzędu ligową porażkę "Jagi".

Druga część spotkania rozpoczęła się od jasnego przekazu ze strony kibiców gospodarzy. - Gramy o mistrza! - skandowali. Już chwilę później mogli natomiast cieszyć się z drugiej bramki, bo przed kolejną dobrą szansą stanął Szeliga. Miał dużo czasu, by przymierzyć, ale przestrzelił. Co na to ekipa Michała Probierza? Odgryzała się próbami Fedora Cernycha czy Gutiego, ale Jakub Szmatuła wciąż napocić się nie musiał.

Gorzej miał Krzysztof Baran, którego w 65. minucie solidnie przetestował - a jakże - Szeliga. Tu bramkarz Jagiellonii jeszcze zdołał swoją drużynę uratować, ale chwilę potem i tak musiał wyjąć piłkę z siatki. Przypomniał o sobie Martin Nespor, który sfinalizował głową dośrodkowanie z rzutu rożnego Kamila Vacka. W tym momencie emocje właściwie się skończyły. Jagiellonia - owszem - pod polem karnym gospodarzy gościła regularnie, ale pomysłu na zagrożenie Szmatule niezmiennie jej brakowało.

Teraz zespół z Białegostoku czeka batalia w grupie spadkowej. Piast tymczasem powalczy o to, by zrealizować prośby swoich kibiców.

Obserwuj autora na Twitterze - @kkwasniewski_ >>

Co jest bardziej prawdopodobne na koniec sezonu?
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.