Widzew Łódź - Omega Kleszczów. Czas na rewanż na Omedze

Piłkarzy Widzewa w sobotę czeka trudne zadanie, bo Omega Kleszczów jest teoretycznie najtrudniejszym z dotychczasowych rywali w rundzie wiosennej.

Trudno przewidzieć, jak w sobotę zaprezentuje Widzew. Po pierwszym meczu, w którym łodzianie zagrali poprawnie, w meczu z Zawiszą Pajęczno pokazali słaby futbol. Gdy na widzewiaków spadły gromy krytyki, Zawiszę Rzgów pokonali już 4:0 i to po dobrym meczu.

Dobrze byłoby, gdyby przeciwko Omedze Kleszczów łodzianie zagrali na równie wysokim poziomie. Aktualnie Omega zajmuje siódme miejsce w tabeli, czyli najwyższe z dotychczasowych przeciwników Widzewa. Zespół z Kleszczowa wiosną zdobył jednak tylko cztery punkty, a w ostatnim meczu przegrał u siebie z nie najlepiej prezentującym się Zawiszą Pajęczno 0:1. Ale trzeba pamiętać o tym, że Omega to pierwszy zespół, który jesienią zatrzymał Widzew. Po trzech zwycięstwach łodzianie zremisowali wówczas z drużyną z Kleszczowa 0:0. - Zagraliśmy dobry mecz i przy odrobinie szczęścia mogliśmy nawet wygrać. Teraz ponownie liczymy na dobry występ - mówią przedstawiciele Omegi.

- Oby historia nie zatoczyła koła - kontruje Michał Czaplarski, który do Widzewa wrócił po ośmiu latach gry w Omedze. - Jesienią straciliśmy w Kleszczowie pierwsze punkty, ale mam nadzieję, że teraz do tego nie dojdzie. Cały mikrocykl poświęciliśmy przygotowaniom do tego meczu. Bardzo dobrze znam tę drużynę, więc wiemy, czego się spodziewać. To nieobliczalna drużyna, ponieważ nie ma ciśnienia na wynik. Mają świetną atmosferę w zespole, dobrze się znają, bo to piłkarze głównie pochodzący z Kleszczowa czy Bełchatowa. Na papierze to będzie nasz najtrudniejszy przeciwnik, ale wszystko zweryfikuje boisko.

W spotkaniu na pewno nie zagrają Adrian Budka i Kamil Tlaga, którzy są kontuzjowani. Uraz łydki kapitana Widzewa okazał się groźniejszy, niż przypuszczano. Wszystko wskazuje na to, że Budka będzie pauzował nie tylko w meczu przeciwko Omedze, ale także następnym z Astorią Szczerców. Tlaga z kolei w ostatnim spotkaniu naderwał mięsień dwugłowy uda i potrzebuje około dwóch tygodni przerwy. Kto zastąpi ich w meczu z Omegą? Prawdopodobnie na prawej stronie obrony zagra Kamil Bartos, który ostatnio grał na skrzydle. Na skrzydłach zapewne zobaczymy Kamila Bartosiewicza i Patryka Strusa.

Kontuzje są m.in. konsekwencją treningów na sztucznej murawie, która mocno obciąża mięśnie i stawy. Niestety w Łodzi i okolicach brakuje wolnych trawiastych boisk, z których Widzew mógłby skorzystać. By nie ćwiczyć na sztucznym boisku, trener Marcin Płuska zdecydował się zorganizować poniedziałkowy trening w parku 3 Maja. Nominalnie widzewiacy ćwiczą na jednym z bocznych boisk kompleksu SMS przy ul. Milionowej. Tyle, że do dyspozycji mają niewymiarowy plac. - W środę mogliśmy wejść na główną płytę, na której gramy mecze, ale tylko na pół godziny. To niewiele, ale chociaż chwilę mogliśmy poćwiczyć przesuwanie się po boisku - mówi Bartos.

W sobotę to Widzew będzie musiał prowadzić grę. Cieszy fakt, że w końcu do formy wrócił Princewill Okachi, który wspólnie z Przemysławem Rodakiem świetnie dzielą piłki w środku pola. Można też liczyć na Mariusza Zawodzińskiego, a jeśli skuteczny będzie napastnik, czyli najprawdopodobniej Michał Bondara, to zwycięstwo z Omegą stanie się faktem. - Trener dopiero nałoży nam zadania na ten mecz, ale znów będziemy chcieli wyjść wysoko i szybko strzelić bramkę - zdradza Czaplarski.

Mecz na stadionie przy ul. Milionowej ponownie obejrzy komplet widzów. - Mam nadzieję, że kibice również nam pomogą, bo zawodnicy Omegi nie mieli okazji grać przy takiej publiczności. Gorący doping może ich trochę sparaliżować - podkreśla stoper Widzewa.

Widzew Łódź - Omega Kleszczów, sobota, godz. 16

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.