Polska - Finlandia: Koncertowa gra, efektowne gole i pewne zwycięstwo naszej reprezentacji!

Po widowiskowym meczu Polska pokonała we Wrocławiu Finlandię 5:0. Drużyna trenera Adama Nawałki zagrała efektownie i zachwyciła komplet, ponad 42 tysiące widzów.

Tak jak się spodziewano, trener reprezentacji Polski Adam Nawałka mecz z Finami we Wrocławiu wykorzystał, aby sprawdzić w jakiej formie są zmiennicy. Dlatego spotkanie na ławce rezerwowych rozpoczęli m.in. kapitan kadry, napastnik Bayernu Monachium Robert Lewandowski i skrzydłowy Fiorentiny Jakub Błaszczykowski.

Okazję do zaprezentowania się selekcjonerowi dostali za to pomocnicy m.in. na co dzień grający we włoskiej Hellas Werona Paweł Wszołek i gracz Zagłębia Lubin Filip Starzyński. W porównaniu do środowego meczu z Serbią w Poznaniu (wygrana biało-czerwonych 1:0) Nawałka mocno porotował również w defensywie. Duet stoperów z Kamilem Glikiem tworzył Michał Pazdan. Z kolei na bokach obrony w pierwszym składzie wybiegli Jakub Wawrzyniak i Artur Jędrzejczyk. W bramce stanął Artur Boruc.

Spotkanie dużo lepiej rozpoczęli biało-czerwoni, ale choć utrzymywali się przy piłce, głównie rozgrywali ją w bezpiecznej odległości od bramki Finów, a największe zagrożenie stwarzali ze stałych fragmentów gry. Sytuacja zmieniła się po ponad kwadransie gry, gdy wynik spotkania w 17. minucie meczu otworzył Kamil Grosicki. Skrzydłowy francuskiego Rennes wykorzystał płaskie podanie w pole karne od Jędrzejczyka i skierował piłkę do siatki obok zdezorientowanego golkipera gości Lukasa Hradeckiego. Nie minęło 180 sekund, a Polacy świętowali już drugą bramkę. Tym razem Grosicki popisał się asystą, a akcję wykończył Paweł Wszołek.

W 32. minucie kibice we Wrocławiu byli brawo Starzyńskiemu. Pomocnik Zagłębia Lubin popisał się swoją techniką i efektownym strzałem zza pola karnego nie dał szans bramkarzowi Finlandii. Polska prowadziła już 3:0!

A jak odpowiadali rywale? W pierwszej połowie nie byli w stanie wymienić więcej niż czterech-pięciu podań. Częściej zagrywali do własnego golkipera, niż w kierunku bramki Artura Boruc. Jedyną dobrą okazję mieli, gdy golkiper Polaków odważnie wyszedł z bramki i nie zdążył do nie wrócić. Na szczęście strzał Skandynawów przytomnie zablokował Pazdan. Pierwsza część spotkania zakończyła się trzybramkowym prowadzeniem biało-czerwonych.

Drugą połowę Polacy rozpoczęli z dwoma zmianami w składzie. Grzegorza Krychowiaka zastąpił Tomasz Jodłowiec, a w bramce Boruca zmienił Przemysław Tytoń. Po przerwie piłkarze Adama Nawałki tak płynną i efektowną grą, jak w pierwszej połowie nie imponowali. Przytrafiały im się nieodpowiedzialne zagrania i straty. Grę biało-czerwonych miał ożywić wprowadzony w 63. minucie za Milika Lewandowski.

Jak wielką gwiazdą jest "Lewy", wystarczyło usłyszeć po reakcji publiczności, która wejście napastnika Bayernu celebrowała głośniej niż, którąkolwiek z bramek strzelonych w tym meczu przez polską reprezentację. Lewandowski w swoim 75. meczu w barwach reprezentacji mógł zdobyć gola, jednak po jego technicznym uderzeniu z rzutu wolnego piłka trafiła w poprzeczkę.

Wejście Lewandowskiego znacznie wzmocniło ofensywę naszej reprezentacji i przesunęło grę w pobliże bramki rywali. W efekcie Polacy zdobywali kolejne bramki. W 66. minucie kolejnym doskonałym podaniem popisał się Starzyński, a Grosicki wyłożył piłkę Wszołkowi, który trafił w tym meczu po raz drugi. Polska prowadziła już 4:0.

Strzelecki festiwal Polaków zakończył Grosicki - otrzymał on piłkę po świetnym, dalekim podaniu Salamona, obiegł bramkarza i uderzył do pustej bramki.

W końcówce pojedynku na stadionie we Wrocławiu trwała prawdziwa fiesta. Kibice w euforii odśpiewali hymn narodowy, a potem głośnym dopingiem dziękowali piłkarzom za grę.

Polska - Finlandia 5:0 (3:0)

Bramki: 1"0 - Grosicki (18), 2:0 - Wszołek (20), 3:0 - Starzyński (32), 4:0 - Wszołek (66), 5:0 - Grosicki (85)

Mazurek Dąbrowskiego podczas meczu Polska - Finlandia we Wrocławiu

Zobacz wideo
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.