Piłkarski Śląsk nad przepaścią: Nie jest dobrze, widmo degradacji całkiem realne

Śląsk rozgrywa jeden z najgorszych sezonów w ostatnich latach. Wrocławianie będą walczyć o uniknięcie degradacji, która była dla klubu katastrofą.

Trzykrotny mistrz Polski - Mariusz Pawełek, do niedawna etatowy reprezentant Polski - Piotr Celeban, piłkarz z prawie 180 występami w lidze szkockiej - Tom Hateley, gwiazda ligi japońskiej - Ryota Morioka i czołowy snajper na Litwie i w Rumunii - Kamil Biliński. To tylko kilku zawodników z obecnego składu Śląska. Wymienić można by jeszcze innych graczy z równie niezłymi osiągnięciami. Niestety, dziś ta grupa piłkarzy gra w zespole, który jest poważnie zagrożony degradacją do I ligi.

Chętni do spadku? Brak

Ostatnie mecze udowodniły, że nikt z Ekstraklasą żegnać się nie chce. Ligowcy starają się zapewnić sobie jak najbardziej komfortową sytuację w tabeli przed podziałem punktów. Coraz lepiej wiedzie się Wiśle Kraków, którą od dwóch spotkań prowadzi nowy szkoleniowiec Dariusz Wdowczyk. Dziś Wisła ma już cztery punkty przewagi nad Śląskiem, mimo że jeszcze ponad dwa tygodnie temu zajmowała miejsce w tabeli za wrocławianami.

Wiosną dobrze punktować zaczęło też Podbeskidzie. A przecież klub z Bielska-Białej jesienią był najgorszy w stawce. Rok 2015 "Górale" kończyli porażką u siebie ze Śląskiem 0:1 i zimę spędzali na ostatnim miejscu w tabeli. Teraz Podbeskidzie z 32 punktami zajmuje 12. miejsce, a na koncie ma zwycięstwa m.in. nad Lechem i Wisłą.

Nieobliczalna jest w tym sezonie Korona Kielce, która mimo trudnej sytuacji jest zespołem, z którym wiosną wygrać trudno. Przekonały się o tym niedawno chociażby Śląsk (2:2) i wicelider Ekstraklasy Piast (1:1).

Drużyną, która podobnie jak Śląsk, ostatnio mocno zawodzi, jest Górnik Łęczna (cztery porażki z rzędu). Z dramatycznej sytuacji stara się wyjść Górnik Zabrze. Póki co zabrzanie zamykają tabelę z 26 punktami, ale gdyby dziś podzielić dorobek punktowy, to przedostatni Śląsk nad ostatnim Górnikiem miałby tylko dwa oczka przewagi. Jak widać, sytuacja Śląska jest zatem mocno skomplikowana.

Ekstrakatastrofa

Po 28. kolejce Śląsk stracił już wszelkie szanse awansu do grupy mistrzowskiej i zagra w grupie spadkowej. Niestety, wiele wskazuje, że do walki o przetrwanie przystąpi bez handicapu w fazie finałowej w postaci czterech meczów u siebie i trzech na wyjeździe.

Przed Śląskiem teraz reprezentacyjna przerwa i czas, aby popracować z nowym szkoleniowcem Mariuszem Rumakiem i lepiej poznać jego wizję gry. Później wrocławian czekają dwa bardzo trudne spotkania. Najpierw Śląsk zagra w Poznaniu z Lechem, a na koniec pierwszej części sezonu u siebie z Cracovią. Później punkty i tabela zostaną podzielone, a drużyny rozegrają siedem dodatkowych kolejek.

Śląsk teoretycznie w spotkaniach z Lechem i Cracovią musi walczyć o pełną pulę w tych spotkaniach, bo nie ma już nic do stracenia. Ale praktycznie, jakikolwiek dorobek punktowy będzie dla wrocławian sukcesem.

I pomyśleć, że jeszcze niedawno Śląsk dość regularnie zajmował miejsca w ligowej czołówce (m.in. mistrzostwo, wicemistrzostwo), a mecze w europejskich pucharach z Club Brugge i Sevillą przyciągały tłumy na wrocławski stadion. Dziś Śląsk to zespół, którego w lidze nie boi się nikt, a coraz częściej rywale zaglądają w swój terminarz i wyczekują spotkań ze słabą drużyną z Wrocławia, by dopisać sobie kolejne punkty.

Ewentualna degradacja byłaby dla Śląska katastrofą. Sportową i finansową, gdyż kluby spadające z ekstraklasy tracą co najmniej sześć-siedem milionów złotych, jakie gwarantuje kontrakt telewizyjny. Poza tym klub z Oporowskiej już ma gigantyczne problemy ze sponsorami, a co dopiero w przypadku występów w słabej medialnie pierwszej lidze. Dla Wrocławia spadek byłby też katastrofą wizerunkową. Ponad 43-tysięczny Stadion Miejski we Wrocławiu byłby ewenementem na pierwszoligowych boiskach.

Inna sprawa, że dla Śląska walka w grupie spadkowej to też katastrofa marketingowa. Frekwencja na wrocławskim stadionie na meczach Śląska już jest dramatyczna i raczej walka o utrzymanie z drużynami pokroju Górnika Łęczna czy Termaliki Bruk-Bet Nieciecza tego nie poprawi.

Więcej o:
Copyright © Agora SA