Wirus grypy (czy innego paskudztwa) zebrał swoje żniwo w szatni Lecha. Z kadry mistrzów Polski tylko dziewięciu piłkarzy nie zmagało się w minionym tygodniu z kontuzjami czy chorobą, z czego jedynie trójka w ostatnich tygodniach była pierwszym wyborem Jana Urbana - Tamas Kadar, Sisi i Maciej Gajos. Mało tego - nawet sam trener "Kolejorza" przyznawał przed meczem, że coś go bierze. Tajemniczy wirus który zdziesiątkował szatnię Lecha skutecznością nie ustępuje jesiennej formie Nemanji Nikolicia.
Wydaje się, że trener Jan Urban mimo wszystko nie będzie miał problemu z zestawieniem wyjściowej jedenastki. Problem może być jedynie w środku pola - zarówno Tetteh, Trałka i Linetty w tygodniu zmagali się z kłopotami zdrowotnymi. W odwodzie jest jeszcze Dariusz Dudka, a także Maciej Gajos, który grał już w tym sezonie jako cofnięty środkowy pomocnik.
Najmniej komplikacji będzie w defensywie - poza zawieszony za kartki Marcinem Kamińskim gotowi do gry są wszyscy obrońcy. Przewidywany skład Lecha? Burić - Kędziora, Arajuuri, Wilusz, Kadar - Dudka, Trałka/Tetteh - Lovrencsics, Gajos, Jevtić - Kownacki.
Po stronie "Kolejorza" stoi historia i atut własnego boiska. Lechici ostatni raz przegrali u siebie z Legią w sezonie 2012/13. Wtedy legionistów prowadził Jan Urban i rywale po pół godzinie gry prowadzili już trzema golami. Od tego czasu Bułgarska nie padła ani razu przed najazdem Legii. Lech ostatnio ma patent na swoich największych przeciwników - z ostatnich pięciu meczów z Legią wygrał aż cztery. Pamiętajmy też, że w sobotę ponad 40 tysięcy kibiców na trybunach Inea Stadionu będzie dopingowało piłkarzy w niebiesko-białych strojach.
Legia? Szalony pressing, będący w formie Prijović, imponujący Jodłowiec. Zespół Czerczesowa wiosną narzuca bardzo wysokie tempo gry, szuka odbioru zaraz po stracie piłki. Widać też, że legioniści nie próżnowali na zimowym obozie przygotowawczym i nawet grając bardzo intensywnie nie tracą sił w końcówkach meczów.
Ławka Legii nie jest już tak imponująca po tym, jak ze składu wypadli Hamalainen i Kucharczyk. Wejść mogą Masłowski, Vranjes, Broź czy Aleksandrow - czy jest to zestawienie rzucające na kolana? Raczej nie. W Lechu jest podobnie, choć tutaj wiele zależy od tego, kto zdąży do soboty stanąć na nogi. Kim może straszyć trener Urban? Prawdopodobnie Sisim, kimś z duetu Kownacki - Nicki Bille, pewnie Jóźwiakiem.
Bezbramkowego remisu. W ciągu ostatnich piętnastu lat w starciach Lecha z Legią wynik 0:0 padał tylko trzykrotnie. Oba zespoły ostatnio zapewniają emocje - Legia przejechała się po Zawiszy Bydgoszcz 4:0, pokonała Cracovię 2:1 i Górnik 3:1. Lech? W identycznych rozmiarach ograł Cracovię, pokonał Ruch 3:1 i w rezerwowym ustawieniu skromnie wygrał z Zagłębiem Sosnowiec 1:0.
Obie drużyny grają ofensywnie... na swój sposób. Bukmacherzy za faworyta uznają agresywną, zdecydowaną i zabójczą Legię. Lech w poprzednich spotkaniach miał jednak indywidualności takie jak Jevtić i Gajos. Otoczka tego spotkania wręcz wymusza na zawodnikach ofensywną grę. Wątpliwości jest wiele, ale jedno pozostaje pewne - nudy przy Bułgarskiej nie będzie.
Początek meczu Lecha Poznań z Legią Warszawa w sobotę o godzinie 20.30. Relacja na żywo w Sport.pl.