Mecz zaczął się źle dla bydgoskich koszykarek. W pierwszej kwarcie przegrywały już 4:17. Wynik uratowały trzy celne rzuty za trzy punkty w końcówce tej odsłony - dwa oddała Darxia Morris, jeden Julie McBride. Naszej drużyny nie zraził nieudany początek - żmudnie goniła wynik. Do remisu tuż przed przerwą doprowadziła najlepsza na parkiecie Amisha Carter. Po jej rzucie na początku trzeciej kwarty Artego po raz pierwszy wyszło na prowadzenie 32:30. Później trwała wyrównana walka aż do początku ostatniej odsłony. Wtedy po dwóch akcjach punktowych Carter bydgoski zespół ponownie wygrywał i do końcowej syreny już tylko powiększał przewagę. Zawodniczki utytułowanej Wisły kompletnie się rozkleiły, nic im już wtedy nie wychodziło.
Co zdecydowało o triumfie Artego? Przede wszystkim wygrana walka na tablicach - bydgoszczanki miały 37 zbiórek, rywalki - 26; co więcej - aż 13 piłek udało się zebrać w ataku. Prym w tym wiodła Carter, która do 20 zdobytych punktów dołożyła 14 zbiórek. McBride zanotowała dziewięć asyst. Warto też odnotować małą rotację w naszym zespole - trener Tomasz Herkt desygnował do gry tylko sześć zawodniczek. Morris i McBride nie zeszły z parkietu ani na sekundę, Carter odpoczywałą tylko chwilę.
Wisła Can-Pack - Artego 62:77 (21:13, 9:17, 19:16, 13:31)
Wisła: Stallworth 18, Turner 12, Ziętara 15, Żurowska-Cegielska 6, Ouvina 5 oraz Misiuk 6, Szott-Hejmej 0
Artego: Carter 20, Morris 17, McBride 16, Reid 13, Koc 6 oraz Pawlak 5