Wszystko z powodu nadmiaru żółtych kartek. W przegranym 2:3 spotkaniu z Ruchem Chorzów, środowy obrońca został napomniany już ósmym "żółtkiem" w trwających rozgrywkach i nie mógł pojechać z drużyną na Dolny Śląsk. Jego miejsce zajął młody Sebastian Murawski i nie zawiódł, ponieważ granatowo-bordowi przywieźli z gorącego terenu beniaminka cenny remis 1:1.
Fojut odcierpiał już przymusową karę i w niedzielę będzie do dyspozycji trenera Czesława Michniewicza. Nikt nie wyobraża sobie, żeby wraz z Jakubem Czerwińskim nie stworzył duetu stoperów na pojedynek z Cracovią.
- Ostatni mecz oglądałem w telewizji. Mam bardzo wygodna sofę, dwójkę dzieci oraz trzy psy, więc było głośno i ciekawie - śmieje się 28-latek. - Ale każdy mecz, który ogląda się w telewizji, z ławki rezerwowych czy trybun jest nieprzyjemny. Zdecydowanie wolę być w tym czasie na boisku i grać.
Portowcy w niedzielę chcą wziąć rewanż za mecz z rundy jesiennej. Pogoń pierwszej porażki w tym sezonie doznała właśnie w meczu z Cracovią. Pod Wawelem granatowo-bordowi przegrali bardzo wyraźnie, bo aż 1:4.
- Patrząc przez pryzmat tamtego spotkania, w niedzielę czeka nas duże wyzwanie - mówi Fojut. - Tamten mecz był dla nas ujmą jeśli chodzi o grę w defensywie. W pierwszej połowie wyglądało to całkiem nieźle, ale w drugiej totalnie się rozsypaliśmy. Mamy więc dużą motywację, żeby zagrać dobrze w obronie i przede wszystkim "na zero" z tyłu.
Mecze z Cracovią są dla kibiców Pogoni bardzo ważne. Pozostawienie "Pasów" w pokonanym polu sprawi, że fani wybaczą swoim piłkarzom poprzednie słabsze spotkania, a i w przyszłości obdarzą większym kredytem zaufania. W niedzielę istotna więc będzie rola najbardziej doświadczonych zawodników, którzy w swojej karierze rozegrali już niejedno starcie o podwyższonej temperaturze.
Jednym z takich piłkarzy jest właśnie Fojut, który sięgnął po mistrzostwo Polski ze Śląskiem Wrocław oraz sporo grał za granicą.
- Grając w Norwegii (w Tromsoe - przyp. red) do najbliższego rywala mieliśmy 900 km, więc ciężko to było nazwać nawet derbami - śmieje się stoper Pogoni. - W Szkocji, gdzie reprezentowałem barwy Dundee United bardzo ważne były jednak spotkania z Aberdeen oraz Dundee FC, gdzie grał zresztą Dariusz Adamczuk, który dzisiaj pracuje w klubie. Tam atmosfera jest jednak nieco inna, bo stadiony są zapełnione pół na pół jeśli chodzi o fanów obu drużyn. Wspomnienia z takich pojedynków mam bardzo dobre, bo w trzech spotkaniach strzeliłem dwa gole. To wyjątkowe uczucie, bo wiesz, że fani są wyjątkowo podekscytowani.