Rok temu poznaniacy na tym etapie rozgrywek także spotkali się z niżej notowanym rywalem. Wtedy grali z drugoligowymi Błękitnymi Stargard Szczeciński. W pierwszym meczu przegrali 1:3, a potem w rewanżu wywalczyli awans (5:1) i ostatecznie zagrali z finale. - Na papierze jest różnica między nami a Zagłębiem. Czasami tak się zdarza, że faworyt przegrywa, ale kiedy wychodzi się na boisko trzeba się skupić na walce i założeniach na mecz - mówi internetowej stronie klubu pomocnik Lecha Maciej Gajos.
- Gra z zespołami z niższych lig jest bardzo trudna. Nie ważne czy to pierwsza czy druga liga. Mamy doświadczenie, w którym przegrywaliśmy takie mecze. Nie chcemy, żeby tak się stało i tym razem. Mam nadzieję, że we wtorek wykorzystamy nasze boisko. Gramy u siebie i chcemy wygrać - podkreśla Jasmin Burić, bośniacki bramkarz Lecha.
W Poznaniu wypowiadają się o drużynie ze Stadionu Ludowego z dużym szacunkiem. - Zagłębie to jakby nie patrzeć kandydat do awansu. Ostatnio do 90 minuty prowadziło z Arką Gdynia. Trzeba ich szanować, ale gramy u siebie i musimy zrobić wszystko, żeby na mecz rewanżowy jechać z jakąś zaliczką - przyznaje Gajos.
- Najlepiej byłoby wygrać i nie stracić bramki. To bardzo ważne spotkanie, bo mamy jeszcze rewanż. Dobrze byłoby mieć zaliczkę. Wiemy jak fajnie grać w finale, to święto dla nas i kibiców. Mam nadzieję, że wykorzystamy swoją formę, bo wygraliśmy trzy mecze. Chciałbym, żebyśmy mocno przybliżyli się do awansu już po pierwszym spotkaniu - zaznacza Burić.