Zieliński był zły na Bartosza Frankowskiego głównie za sytuację, po której goście strzelili drugiego gola. - Przecież wszyscy widzieliście, że Lewczuk wyciął Cetnarskiego. Niech mi ktoś powie, że to było czyste zagranie. Poza tym sędzia parę razy puścił akcję, kiedy my już staliśmy i czekaliśmy na gwizdek. Podejmuje decyzje w czystych rękawiczkach, a ja za jego nieudolność maszeruję na trybuny - denerwuje się trener.
Ostatecznie wicemistrzowie Polski wygrali 2:1. - Przegraliśmy kluczowe spotkanie dla rozwoju sytuacji w pierwszej czwórce tabeli. Ale i tak byłem dumny z chłopaków, bo zagrali dobrze. Okazało się, że na Legię to nie wystarcza - kręci głową Zieliński.
W kadrze meczowej nie było Damiana Dąbrowskiego, który narzeka na uraz barku. - Gdyby ten mecz decydował, które miejsce zajmiemy na koniec sezonu, pewnie okleilibyśmy go taśmami i wyszedłby na boisko. Podjęliśmy jednak z bólem serca inną decyzję. Damian niedługo być może będzie miał szansę zadebiutować w reprezentacji Polski. Wiem, że się osłabiliśmy, ale jego zdrowie było najważniejsze - tłumaczy trener.