Hit Cracovia - Legia przyciągnie tłumy na ul. Kałuży

Sobotni mecz Cracovii z Legią (godz. 18) na stadion przy ul. Kałuży przyciągnie komplet kibiców. - Od dawna na to czekaliśmy - zaciera ręce trener Jacek Zieliński.

To ma być hit jak się patrzy. Nie dość, że spotkają się lider i trzecia drużyna, które grają widowiskowo jak nikt w lidze, a do tego strzelają najwięcej bramek, to w kasach nie ma już biletów. Krakowski klub specjalnie na godz. 20.45 zaplanował mecz hokeistów z Ciarko Sanok, by kibice nie musieli wybierać między stadionem a lodowiskiem. "Co za sobota nam się szykuje!" - napisano na oficjalnej stronie klubu.

Piłkarze ponoć też nie mogą się doczekać. - Jest takie wyświechtane powiedzenie, że do każdego meczu podchodzi się tak samo. Ale prawda jest taka, że przed Legią w szatni jest większa "sprężara" niż zwykle. Widać, że moi piłkarze są żądni rewanżu za porażkę w Warszawie 1:3 - podkreśla trener Zieliński.

Co to znaczy, że będzie komplet kibiców? Oficjalnie stadion może pomieścić 15 114 osób, ale na taką publikę nie ma co liczyć. Główny powód: kibiców gości (ma być ich ok. 750) i gospodarzy ze względów bezpieczeństwa trzeba oddzielić sektorami buforowymi. W efekcie na trybunach pewnie usiądzie nieco ponad 13 tys. osób.

To i tak nowość, bo dotąd w klubie mogli narzekać, że dobra gra nie idzie w parze ze wzrostem zainteresowania meczami. W październiku klub zorganizował akcję marketingową, której celem było przyciągnięcie na mecz z Pogonią co najmniej 10 tys. osób, ale planu nie udało się zrealizować. W tym sezonie średnia frekwencja przy ul. Kałuży wynosi 8034 osoby i rzadko udaje się mocno przebić tę liczbę. Co prawda w lipcu ubiegłego roku na stadion przyszło 12 933 fanów, ale to były derby, które są poza konkurencją.

Zieliński: - Na takie spotkanie jak to sobotnie i my, i kibice czekaliśmy długo. Legia jest najmocniejszym zespołem w Polsce. Wiemy o tym, ale mamy swoje atuty, które będziemy chcieli wykorzystać i zaskoczyć rywali. Kiedy jesienią jechaliśmy do Warszawy, sytuacja w tabeli była trochę inna. Dziś Legia jest liderem, a to też sprawia, że jesteśmy podwójnie zmotywowani.

Obie drużyny będą lekko osłabione. Z Legią nie mógł ostatnio trenować Kasper Hamalainen. Trener Cracovii nadal nie może skorzystać z Dariusza Zjawińskiego (uraz mięśni brzucha) i Pawła Jaroszyńskiego (naderwany mięsień przywodziciela). Gotowy jest za to Miroslav Covilo, który w tym roku jeszcze nie zagrał, bo przez ostatni miesiąc leczył kontuzję kolana. Serb trenuje jednak dopiero od tygodnia i nie ma pewności, czy od razu wskoczy do pierwszej jedenastki.

Covilo często pomaga z przodu, ale tym razem przydałby się szczególnie w obronie. Krakowianie mają problemy z defensywą, a teraz będą musieli powstrzymać Nemanję Nikolicia, który jesienią strzelił Cracovii trzy bramki i jest murowanym kandydatem do zdobycia korony króla strzelców.

Węgier od czterech meczów nie trafił do siatki, więc pojawiają się pytania o jego formę. - Ale na każdym treningu strzela po 10-15 goli, więc jestem o niego spokojny - wzrusza ramionami Stanisław Czerczesow, trener Legii.

Transmisja meczu w Canal+ Sport. Relacja na krakow.sport.pl.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.