Libero AZS Olsztyn po porażce: Zawiodło nasze podejście

- Według mnie nie potrafimy uwierzyć we własnej umiejętności. W pewnych momentach czekamy na rozwój sytuacji na parkiecie, a nasz przeciwnik grający we własnej hali wierzy, że może z nami wygrać - mówi Michał Potera, libero Indykpolu AZS Olsztyn po porażce z BBTS Bielsko-Biała 1:3.

Siatkarze Indykpolu AZS Olsztyn po raz kolejny przegrali spotkanie, w którym byli zdecydowanym faworytem. Olsztyńscy akademicy musieli uznać wyższość dużo niżej notowanego rywala, ulegając ekipie BBTS-u Bielsko Biała 1:3. Choć podopieczni trenera Andrea Gardiniego lepiej spisywali się w przyjęciu (63 procent dokładnego przyjęcia - u bielszczan wskaźnik zatrzymał się na 51 procentach), to w pozostałych elementach górą byli gospodarze. Od skutecznego ataku (52 procent do 45 procent), po przez ilość bloków (11:6), kończąc na asach serwisowych (4:2). Dla zespołu ze stolicy Warmii i Mazur była to jedenasta porażka w tym sezonie.

Rozmowa z Michałem Poterą, libero Indykpolu AZS Olsztyn.

Mateusz Lewandowski: Po dość słabym spotkaniu, przegrywacie z BBTS Bielsko-Biała 1:3. Według pana co jest przyczyną tej porażki?

Michał Potera: - Myślę, że po raz kolejny zawiodło nasze podejście. Przeciwnik zagrał bardzo dobre spotkanie, walczył o każdą piłkę i nie załamywał się po nieudanych akcjach. Po pierwszej partii meczu, w której popełniliśmy dużą ilość błędów w ataku, nasza gra się podłamała. Chciałbym zauważyć, że nie był to najgorszy mecz w naszym wykonaniu, jednak postawa całej drużyny na parkiecie mogła być dużo lepsza.

Pierwsze dwa sety nie ułożyły się po waszej myśli. Czymś was zaskoczyli siatkarze BBTS-u?

- Bielszczanie po prostu grali lepiej od nas w siatkówkę. Wszakże wiedzieliśmy gdzie Bartłomiej Nerej może zaatakować, lecz każdy jego uderzenie zahaczało o ręce naszych blokujących. Dlatego ciężko było nam obronić jego ataki w polu. W trzecim secie wzięliśmy się do roboty i dlatego udało nam się przedłużyć swoje szanse w tym spotkaniu. Niestety w czwartej partii rywale już na samym początku zbudowali sobie przewagę, której nie byliśmy w stanie odrobić.

Widząc co dzieje się na parkiecie, trener Andrea Gardini próbował różnych rozwiązań w przyjęciu - w każdym secie wychodziliście w innym ustawieniu...

- Ciężko atakowało nam się ze skrzydeł, ponieważ nie mieliśmy lidera w tym elemencie gry. Bartek Bednorz czy Filip Stoilović nie wzięli na siebie ciężaru zdobywania punktów. Również słabszy występ zaliczył Paweł Adamajtis. Dlatego trener szukał optymalnego ustawienia, które mogłoby przynieść pozytywne skutki. Trzecią partię rozpoczęliśmy z Marcinem Walińskim oraz Bartkiem Bednorzem w przyjęciu, co wypadło bardzo dobrze. W następnym secie powróciliśmy jednak do swojej złej gry.

Mimo, że lepiej spisywaliście się w przyjęciu zagrywki, to gorzej wyglądała wasza gra w obronie. Z czego może to wynikać?

- Co prawda udało nam się podbić kilka piłek w polu, ale ciężko grało nam się w tym elemencie siatkarskiego rzemiosła. Jeśli chodzi o grę blok-obrona, to mamy jeszcze spore rezerwy. W czwartkowym spotkaniu tych bloków było jednak jak na lekarstwo. Mimo wybloku kilku piłek, nie potrafiliśmy wyjść z kontratakiem.

Według pana dlaczego gra Indykpolu AZS na wyjazdach nie wygląda tak dobrze jak przed własną publicznością?

- Według mnie nie potrafimy uwierzyć we własnej umiejętności. W pewnych momentach czekamy na rozwój sytuacji na parkiecie, a nasz przeciwnik grający we własnej hali wierzy, że może z nami wygrać. Podobnie jak w spotkaniu w MKS-em Będzin, bielszczanie byli w naszym zasięgu.

W środę we własnej hali zmierzycie się z Asseco Resovią Rzeszów (godz. 20.30). Jeśli w minionych spotkaniach w dość łatwy sposób można było zdobyć punkty, to w najbliższym czasie będzie to o wiele trudniejsze...

- W ciągu czterech ostatnich spotkań (AZS Częstochowa, MKS Będzin, Effector Kielce i BBTS Bielsko-Biała), zdobyliśmy tylko sześć punktów. Liczyliśmy jednak, że zdobędziemy ich przynajmniej dziesięć, a najlepiej byłoby, gdybyśmy dopisali sobie aż dwanaście "oczek" do ligowej tabeli. Trzeba sobie jasno powiedzieć, że nie jest to najlepszy rezultat. Postawiliśmy siebie w ciężkiej sytuacji, ponieważ inkasując komplet punktów w meczu z Będzinem i BBTS-em, bylibyśmy spokojni o ósme miejsce. W chwili obecnej nie wiemy nawet, czy utrzymamy tą pozycję. Czekają nas spotkania z górną połówką tabeli, do których musimy przystąpić bez żadnych niepotrzebnych emocji. Wtedy być może uda nam się zdobyć kilka punktów.

BBTS Bielsko-Biała - Indykpol AZS Olsztyn 3:1

Sety: 26:24, 25:21, 23:25, 25:18

BBTS: Wika, Sacharewicz, Janeczek, Kapelus, Krulicki, Neroj, Koziura (libero) oraz Kwasowski, Lewis (libero).

Indykpol AZS: Zniszczoł, Adamajtis, Bednorz, Koelewijn, Woicki, Stoilović, Potera (libero) oraz Waliński, Zajder, Bieńkowski, Wójcik.

MVP: Bartłomiej Neroj (BBTS Bielsko-Biała)

PLUSLIGA

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.