Stwórz własną drużynę i Wygraj Ligę!
Mikołajko zastąpił na stanowisku prezesa Wojciecha Boreckiego. Na razie ma szczęśliwą rękę: zespół wygrywa i pnie się w górę ligowej tabeli. W piątek "Górale" zmierzą się na wyjeździe z Piastem Gliwice, a to klub, w którym prezes również pracował.
Tomasz Mikołajko: - Myślę, że tak. Byłem w o tyle łatwiejszej sytuacji, że po trzech latach - wcześniejszej pracy w Podbeskidziu - znałem miasto, region, ale także pracowników klubu i bielskie środowisko piłkarskie. Nie musiałem się zatem specjalnie długo aklimatyzować i mogłem od razu przystąpić do działania.
- Cieszę się z każdego partnera, którego pozyskujemy. Za cel postawiłem sobie dojście do liczby stu sponsorów i robimy wszystko, aby nam się to udało. Nie ukrywam - myślałem, że będzie mi trudniej, ale pojawił się trend na współpracę z klubem i z tego się cieszymy. To, że udaje się nam docierać do tak dużej liczby firm, jest bardzo budujące.
- Odkąd jestem w klubie cały czas rozmawiamy z Murapolem. To jest współwłaściciel Podbeskidzia. Liczę się z ich zdaniem. Zauważyłem, że po zmianach w zarządzie wykazują większą wolę współpracy i myślę, że zmierzamy w dobrym kierunku.
- Prawda. Rozmawiamy ze wszystkimi piłkarzami, którzy byli ważni dla Podbeskidzia w różnych etapach jego rozwoju. Z Markiem oczywiście też i teraz do niego należy decyzja: czy widzi się nadal jako zawodnik, czy może chce pracować w Podbeskidziu w innej roli. Nasz klub ma na tyle niedługą historię, że zawodników którzy stali się ikonami TSP jest niewielu. Oprócz Sokołowskiego myślimy także o współpracy ze Sławomirem Cienciałą, Adrianem Sikorą i Dariuszem Kołodziejem.
- Każdy trener siedzi na gorącym krześle. To taki zawód, że ryzyko utraty posady zawsze jest duże. Pojawiając się w klubie zaznaczyłem od razu, że chciałbym współpracować jak najdłużej, bo nie jestem zwolennikiem częstych zmian na trenerskiej ławce. Na szczęście, na razie nie mam podstaw, żeby zastanawiać się nad jego pracą, bo chłopakom mecze ułożyły się bardzo dobrze, są dobrze przygotowani do sezonu. Cieszę się z tego powodu, bo życzyłbym sobie, żeby nasza współpraca z trenerem Podolińskim trwała jak najdłużej.
- Myślę, że nie pomylę, ale będzie to dla mnie szczególne spotkanie. Tak samo, jak wyjątkowe były mecze, kiedy pracując w Piaście graliśmy przeciwko Podbeskidziu. Cieszę się na to spotkanie. Już czuję dreszczyk emocji, a jeszcze nie usiadłem na trybunach. Dla obu zespołów będzie to ciężki mecz, bo Piast nadal walczy o mistrzostwo, a my o to, żeby się spokojnie utrzymać.
- Piłka nożna jest tak nieprzewidywalnym sportem, że może się stać wszystko. Liczę na to, że w Gliwicach zobaczę fajny mecz, padnie sporo bramek i wygra lepszy zespół. Jesteśmy teraz na fali wznoszącej. Do Gliwic jedziemy po trzy punkty.