W środę Izba ds. Rozwiązywania Sporów Sportowych przychyliła się do wniosku Cierzniaka i rozwiązała jego umowę z winy klubu z rygorem natychmiastowej wykonalności. Izba uznała, że Wisła bezprawnie odsunęła bramkarza od zespołu po tym, jak związał się z Legią.
Po zakończeniu sprawy Cierzniak udzielił kilku wywiadów, m.in. "Przeglądowi Sportowemu". W opublikowanej w czwartek na stronie internetowej gazety zapowiedzi rozmowy pojawiło się pytanie o to, kiedy dowiedział się o ofercie z Legii.
Jak zauważyli internauci, odpowiedź Cierzniaka była kilka razy edytowana. W jednej z wersji 33-letni bramkarz przyznaje, że wiedział o propozycji z Warszawy już przed Bożym Narodzeniem.
Tymczasem zgodnie z prawem piłkarz może negocjować z nowym zespołem nie wcześniej niż pół roku przed zakończeniem kontraktu. W grudniu nie powinien więc rozmawiać z Legią.
- Jeżeli prawdą byłoby bowiem, że klub Legia Warszawa bezpośrednio kontaktował się, składał propozycję i/lub ustalał warunki umowy z piłkarzem Radosławem Cierzniakiem (rozumiejąc przez to oczywiście także ewentualny kontakt z jego menadżerem) w grudniu 2015 r. z pominięciem oficjalnej, pisemnej informacji dla klubu Wisła Kraków oznaczałoby to naruszenie przepisów art. 4 ust 2 pkt c Uchwały w zw. z art. 18 ust 3 RSTP. Za takie złamanie przepisów, zarówno piłkarzowi, jak i klubowi podejmującemu w ten sposób negocjacje grożą poważne sankcje - uważa dr Tomasz Szeląg, radca prawny, którego opinię cytuje serwis wislaportal.pl.
"PS" twierdzi, że czwartkowa zapowiedź była jedynie skrótem. W piątkowej wersji wywiadu Cierzniak stwierdza, że oferta z Legii pojawiła się w styczniu.