Sprawa ciągnie się od prawie trzech lat. Amerykański żużlowiec startował w Polonii w 2013 roku. Nie dotrwał jednak do końca sezonu. Ówczesny szef klubu, Jarosław Deresiński, uznał że z powodów oszczędnościowych należy zrezygnować z jego startów. Tak się stało na cztery kolejki przed końcem, gdy Polonia miała już tylko teoretyczne szanse utrzymania.
Przed rozpoczęciem startów w sezonie 2013 Hancock i Polonia parafowali dokument, na mocy którego bydgoszczanie mieli zrezygnować ze stosowania potrąceń za ewentualny spadek średniej punktowej Amerykanina.
Było to jednak niezgodne z regulaminem. Klub później przyznał się, że go złamał, zapłacił karę i ukarał Hancocka, obcinając mu wynagrodzenie. Amerykanin złożył sprawę i chciał odzyskać pieniądze - ok. 200 tys. zł.
Trybunał Polskiego Związku Motorowego teraz wydał ostateczny wyrok. Bydgoska Polonia musi mu zapłacić 7626,26 złotych. Hancock straci na tym 5 tys. Zyska tylko Polski Związek Motorowy, który przejął kaucję - 12817 zł - wpłaconą przez żużlowca.