Błękitni Stargard gotowi do rundy wiosennej

Już za niespełna dwa tygodnie, piłkarze Błękitnych Stargard rozpoczną rundę wiosenną w II lidze.

Za podopiecznymi Krzysztofa Kapuścińskiego najlepszy, a zarazem najbardziej burzliwy rok w historii klubu. Błękitni wiosną dotarli do półfinału Pucharu Polski, ale jesienią przyszedł jednak poważny kryzys. Stargardzianie mieli walczyć o awans na zaplecze ekstraklasy, tymczasem rundę zakończyli w strefie spadkowej. Marzenia o wywalczeniu przepustek do wyższej klasy rozgrywkowej trzeba więc odłożyć przynajmniej na kolejny sezon, ponieważ na razie muszą zapobiec spadkowi do III ligi, który mógłby pogrzebać klub z Ceglanej.

Była ciężka praca

Misji ratunkowej nadal przewodzić będzie Krzysztof Kapuściński, który w trakcie słabej jesieni miał chwilę zawahania i podał się do dymisji. Uznał, że drużynie potrzebny jest nowy impuls, ale ostatecznie pozostał na swoim stanowisku.

- Ciężko przepracowaliśmy okres przygotowawczy, ponieważ mamy świadomość, w jakiej sytuacji się znajdujemy - mówi szkoleniowiec drugoligowca. - Musimy zrobić wszystko, żeby utrzymać się w tej niezwykle mocnej II lidze. Humor psują nieco kontuzje, ale mam nadzieję, że do pierwszego meczu ligowego uda nam się z tym uporać.

Błękitni rozegrali sporo sparingów, a głównym punktem zimowych przygotowań był obóz w Bornym Sulinowie. Wyniki gier kontrolnych były różne, ale Kapuściński w żadnym przypadku nie bije na alarm.

- Wiem, że w tym okresie dla mediów i kibiców wyniki sparingów są najważniejsze - mówi trener Błękitnych. - Nikt nie lubi przegrywać, ale w tych meczach chodzi przede wszystkim o wybieganie i ćwiczenie trenowanych wariantów. Poza tym, starałem się wystawiać do gry wszystkich zawodników z kadry i dawać każdemu tyle samo czasu na zaprezentowanie umiejętności. Czasami przekładało się to na wynik, ale generalnie sparingi pokazały, że umiemy grać w piłkę.

Były transfery

Kapuściński najbardziej cieszy się jednak z transferów, ponieważ zespół został bardzo solidnie wzmocniony. Kadrę zasilili stoper Arkadiusz Jasitczak z Drawy Drawsko Pomorskie, pomocnik Tomasz Kamiński z Bałtyku Koszalin, bramkarz Przemysław Wróbel z rezerw Rakowa Częstochowa oraz przede wszystkim obrońca Paweł Lisowski. Po stronie odejść stargardzianie zapisują tylko Macieja Liśkiewicza. Środkowy obrońca w ostatnich tygodniach był sprawdzany w Jagiellonii Białystok i Chrobrym Głogów, ale ostatecznie zakotwiczył w Bytovii Bytów. Biorąc pod uwagę fakt jak długo grał przy Ceglanej oraz z jaką determinacją starał się znaleźć nowego pracodawcę, półroczne wypożyczenie do I ligi wszystkim stronom powinno wyjść na dobre.

- Uważam, że jesteśmy mocniejsi kadrowo - mówi Kapuściński. - Dużym wzmocnieniem na pewno będzie Jasitczak, a konkurenta do walki o miejsce miedzy słupkami dostał Marek Ufnal. Dzisiaj szanse jego i Przemysława Wróbla oceniam 50 na 50. Zadecydują najbliższe dwa tygodnie.

Prawdziwym hitem transferowym było jednak pozyskanie Lisowskiego.

- To klasa sama w sobie. Zawodnik, który ma 50 spotkań w ekstraklasie i grał w finale Pucharu Polski (w barwach Ruchu - przyp. red.) - cieszy się trener. - Poza tym to chłopak stąd, mieszka niedaleko Stargardu. Uważam, że będzie wielkim wzmocnieniem.

Błękitni piłkarską wiosnę zaczną 5 marca wyjazdowym meczem z Nadwiślanem Góra. To bezpośredni rywal stargardzian w walce o utrzymanie, który jest w tabeli tuż za nimi, na przedostatnim miejscu.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.