Górnik Zabrze. Gorący dzień na Roosevelta. Czy Leszek Ojrzyński utrzyma posadę?

Po porażce z Ruchem Chorzów Leszek Ojrzyński nie może być pewny swojej przyszłości na Roosevelta. - Do mnie nic na ten temat nie dotarło, ale trzeba być gotowym na wszystko - przyznaje trener Górnika Zabrze.

Zostań Prezesem i zbuduj Własną Drużynę!

0:3 z Cracovią, 0:2 z Ruchem Chorzów i - w efekcie - spadek na ostatnie miejsce w tabeli. Górnik rozpoczął wiosnę fatalnie. I dlatego już nazajutrz po rozczarowaniu związanym z Wielkimi Derbami Śląska władze Zabrza, właściciela klubu, wezwały na rozmowę prezesa Marka Pałusa, trenera Leszka Ojrzyńskiego i kapitana zespołu Adama Dancha. Jednocześnie ruszyły spekulacje na temat przyszłości Ojrzyńskiego.

- Do mnie nic na ten temat nie dotarło, choć zdaję sobie sprawę, że trzeba być gotowym na wszystko. Zresztą, sam zastąpiłem Roberta Warzychę już po czwartej kolejce sezonu. Taka praca. Podchodzę jednak do tego spokojnie. Po tych dwóch wiosennych meczach znaleźliśmy się na kolanach, ale prawdziwych mężczyzn poznaje się po tym, jak z nich wstają. Wierzę, że my wstaniemy. Sytuacja nie jest wesoła, ale nie jest też bez wyjścia. Rezerwy widzę przede wszystkim w psychice piłkarzy - podkreśla szkoleniowiec Górnika.

- Nie ma pan pretensji o zaangażowanie części zawodników? Kiedy Ruch przeprowadzał akcję na 2:0, Michał Janota i Roman Gergel mogli co najmniej utrudnić rywalom życie, ale zupełnie odpuścili - zauważamy. - To prawda, nie można się tak zachowywać. Pretensje mam zwłaszcza do Janoty, który był na boisku dopiero od kilku minut. Tu trzeba grać o życie, zwłaszcza że przy wyniku 0:1 wszystko jeszcze mogło się zdarzyć - dodaje Ojrzyński.

Przypomnijmy, że już w piątek Górnik zmierzy się na wyjeździe ze Śląskiem Wrocław.

źródło: Okazje.info

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.