Po właściwych stronach Błoń - w Cracovii i Wiśle... bez zmian

Krakowskie drużyny grają tak, jakby nie było przerwy zimowej. Wisła wydłuża rekordową passę porażek, Cracovia przekonuje, że w tym sezonie zagra w europejskich pucharach.

Specjalista od szybkich goli

Od tego sezonu jest nim Bartosz Kapustka. Jeśli już strzela, to najczęściej tuż po wbiegnięciu na boisko. Przeciwko Lechowi Poznań w październiku piłka wpadła do siatki po jego strzale w 39. sekundzie. A to i tak nic, bo wcześniej w Pucharze Polski wbił gola Dolcanowi Ząbki po 16 sekundach. W sobotę, jak na te standardy, kazał czekać dość długo - Górnikowi strzelił po dwóch minutach i 40 sekundach.

Podobnie było w reprezentacji. W koszulce z orzełkiem niektórzy czekają na gola latami, a jemu wystarczyło... 11 minut. Przeciwko Gibraltarowi wszedł w 62. minucie, a w 73. już tonął w objęciach kolegów. A drugą bramkę w kadrze, w towarzyskim meczu z Islandią, zdobył minutę po wejściu, przy drugim dotknięciu piłki.

Swoją drogą - w Cracovii jego rola będzie rosnąć. Jesienią zdarzało się, że trener oszczędzał Kapustkę, ale też mógł sobie na to pozwolić. Dziś, po odejściu Denissa Rakelsa, niespełna 20-letni pomocnik co mecz powinien być w pierwszym składzie. Sam pewnie nie wyobraża sobie, że będzie inaczej, bo chce zapracować na wyjazd do Francji na mistrzostwa Europy.

Tiki taka, wersja 2.0

Drużyna zbudowana przez Jacka Zielińskiego po raz kolejny udowadnia, że można łączyć przyjemne z pożytecznym. Cracovia już kiedyś prezentowała piłkę ładną dla oka. Za czasów trenera Wojciecha Stawowego wymieniała dziesiątki podań, ale nie zawsze wynikało z tego coś konstruktywnego. Dziś krakowianie znów grają po krakowsku, ale jakby w wersji 2.0. Są nieprzewidywalni, potrafią zaskoczyć rywala, zasłużyć na brawa od kibiców, a w dodatku - co chwilę tworzyć sytuacje bramkowe (ich wykorzystywanie to inna sprawa). Mecz z Górnikiem potwierdził, że taka filozofia naprawdę może przynieść dużo dobrego. Na przykład awans do europejskich pucharów.

Na kiboli nic nie działa

Są różne sposoby odwracania uwagi, a Cracovia postanowiła wypróbować własny. Ciekawy. Klub podjął nieśmiałą próbę ucywilizowania trybun i... oddał głos dzieciom. Kiedy kibole bluzgali, z głośników płynęły nietypowe komunikaty. Kilkuletni chłopcy i kilkuletnie dziewczynki tłumaczyły, że należy dopingować własną drużynę, zamiast wyklinać rywali. Duży plus za akcję, ale nie ma pewności, czy apele w ogóle dotarły do uszu tych, do których były adresowane. Bo przekleństwa nie cichły.

Patrząc w sobotę na trybuny przy ul. Kałuży, trudno było nie zauważyć też pozytywów. Przyszło 9106 osób, czyli powyżej średniej. Jak na luty, kiedy pogoda nie rozpieszcza - wynik całkiem zadowalający.

Gdzie forma skrzydłowego

We Wrocławiu zaskoczeniem była obecność w wyjściowym składzie Donalda-Wilde Guerriera. Haitańczyk w tym sezonie nie imponuje formą. Tak jak w poprzednim sezonie jego wydawało się szalone pomysły kończyły się golami, tak w tym nie potrafił wykorzystać nawet najłatwiejszych okazji. Pewnie wpływ na to miały też problemy z kontuzjami. Właśnie z powodu urazu nie zagrał w ostatnich meczach jesieni. Skutki odczuwał także na początku przygotowań do wiosennych rozgrywek. Bardzo blado wypadł w ostatnim teście przed ich wznowieniem z Górnikiem Zabrze (w sumie w sparingach zagrał 145 minut). Słabą formę potwierdził też we Wrocławiu. Ani razu nie zagroził bramce Śląska, kilka razy "zapomniał" nawet pobiec za akcją.

Ale jeszcze większe było moje zdziwienie, gdy trener Tadeusz Pawłowski dokonywał zmian. Gdy w końcu zdjął z boiska Haitańczyka, nie wszedł za niego Patryk Małecki, ale Tomasz Cywka. W jakiej formie musi być Małecki, skoro jest słabszy i od Guerriera, i od Cywki? Tym bardziej że podczas przygotowań był jednym z najwięcej grających piłkarzy ofensywnych w sparingach (252 minuty). Mało tego, Pawłowski uznał, że nie widzi potrzeby zrobienia trzeciej zmiany, i Małecki na boisko nie wszedł.

Rozgrywający potrzebny od zaraz

Jeśli już wracamy do meczów kontrolnych, to chyba najwięcej próbowany w roli rozdzielającego piłki był Rafael Crivellaro. I we Wrocławiu usiadł na ławce. Wisła nie miała zbyt wielu pomysłów, jak stworzyć zagrożenie pod bramką. Na jednego skrzydłowego nie mogła liczyć (Guerrier), drugi - Witalij Bałaszow - przebudził się dopiero po przerwie, ale gdy powinien strzelić gola, kompletnie się skompromitował, bo podał, zamiast mocno uderzyć na bramkę. Wisła liczyła jedynie na kontratak lub grała długie piłki na Zdenka Ondraska (najlepszy w zespole z Krakowa). Atak pozycyjny właściwie nie istniał.

Ewidentnie było widać brak Krzysztofa Mączyńskiego, zastępujący go Rafał Pietrzak zagrał ledwie poprawnie. Reprezentanta Polski nie będzie prawdopodobnie do końca marca. Gdy wróci, może być już za późno na walkę o grupę mistrzowską. Dlatego Wisła powinna zdwoić wysiłki, by pozyskać na jego miejsce wartościowego zastępcę.

Krakowski piłkarz kolejki

Erik Jendriszek. Kandydatów było kilku, ale stawiamy na Słowaka, bo strzelił gola, jakiego chciałoby się oglądać w kółko.

Liczba kolejki - 8.

spotkanie bez porażki u siebie zanotowała Cracovia. Do klubowego rekordu - 26 meczów bez przegranej - z 1948 roku - daleko.

Cytaty kolejki

Jacek Zieliński, trener Cracovii, po wygranej 3:0: - Można się przyczepić jedynie do braku skuteczności.

Tadeusz Pawłowski, szkoleniowiec Wisły, po porażce 0:1: - Cały czas pracujemy nad skutecznością. W kolejnych spotkaniach powinno być widać poprawę.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.