Możdżonek w styczniu wywołał sporo zamieszania. Porozumiał się z Widzewem, ale kontraktu ostatecznie nie podpisał. Unikał też kontaktu, a okazało się, że pojechał na testy do pierwszoligowego Dolcanu Ząbki. Klub ma problemy organizacyjne i najprawdopodobniej nie wystartuje na zapleczu ekstraklasy, dlatego piłkarz szukał nowego klubu. Wylądował w... Widzewie. - Możdżonek nas przeprosił, a poza tym miał swoich innych "doradców" - odpowiada Ferdzyn. - Pojechał na testy do Dolcanu, bo chciał grać w wyższej lidze. Klub z Ząbek najprawdopodobniej nie przystąpi jednak do rozgrywek. Zdecydował się więc podpisać z nami odważny, 2,5-letni kontrakt.