Andżelika Kerber w Poznaniu i Puszczykowie: Mieć w sercu jednocześnie Niemcy i Polskę? To nie jest takie trudne

- Puszczykowo było, jest i będzie. Tu trenuję, tu wracam po turnieju i tutaj chcę zostać na stałe - mówiła Andżelika Kerber, reprezentująca barwy Niemiec tenisistka z Puszczykowa, która zaraz po zwycięstwie w Australian Open przyjechała z Australii właśnie tutaj. Po wygranej chce skakać do rzeki i z samolotu. A jeszcze trzy lata temu zastanawiała się, czy nie zakończyć kariery!

Andżelika Kerber przyleciała do Poznania z Australii po 25-godzinnej podróży po zwycięstwie w Australian Open. Jak mówi, miała sporo czasu na przemyślenie sobie wszystkiego. - Tego, co stało się w ostatnich dwóch tygodniach, bo to niesamowite i trudne do opisania - mówiła. - W zeszłym roku wygrałam cztery turnieje, ale przecież nie taki, jak Wielki Szlem w Australii. I to na dodatek z Sereną Williams, najlepszą na świecie. No co chcieć więcej? Tyle emocji miałam w głowie. To przez te emocje padłam po meczu na kort. Nie mogłam uwierzyć, że w tej chwili spełniło się moje wielkie marzenie. Wygrałam Wielkiego Szlema z pierwsza rakietą świata!

A jeszcze niedawno Kerber zastanawiała się, czy nie zakończyć tenisowej kariery.

- To było trzy lata temu. Byłam w światowej czołówce, były wyniki, ale nie takie o których marzyłam. Wygrywałam turnieje, lecz brakowało sukcesów w wielkich szlemach - przyznała 28-latka.

Wakacje w Puszczykowie

Niezwykłe jest to, że po męczącym zwycięstwie w dalekiej Australii nie zdecydowała się wyjechać na żadne wakacje do ciepłych krajów, ale przyjechać do Puszczykowa. - Tu będę odpoczywała, bo tu mi dobrze. Mam przyjaciół, rodzinę. Tutaj chcę cieszyć się tą chwilą, jakiej nigdy nie przeżyłam - mówi druga w tej chwili tenisistka w rankingu światowych, która ma rodziców Polaków oraz polski i niemiecki paszport. Na kortach w Australii reprezentowała barwy Niemiec, ale realizator telewizyjny podpisywał ją często "Angelique Kerber, Puszczykowo". Ta miejscowość nie miała takiej reklamy od czasów Arkadego Fiedlera.

Na lotnisku Ławica witał ją tłum dziennikarzy i fotoreporterów, co zdumiało pozostałych pasażerów porannego lotu z Frankfurtu. Jej przylot pokazywany był przez telewizje na żywo. - Nie spodziewałam się tego - powiedziała Andżelika Kerber, ale dodała: - Wygląda na to, że na to zapracowałam.

Kerberomania?

Zapytana o Kerberomanię, która teraz grozi całej Polsce, pomyślała chwilę i odparła: - Nie obawiam się jej, bo to w sumie fajne. Po to trenowałam całe życie, żeby teraz się tym cieszyć.

Andżelika Kerber mówiła, że dzwoniła do niej tak wiele osób, że nie była w stanie odbierać tych wszystkich telefonów. Wśród nich byli np. Steffi Graf, Agnieszka Radwańska, piłkarze reprezentacji Niemiec, a nawet niemiecka kanclerz Angela Merkel. - Przez najbliższe kilka dni będę odpowiadała na gratulacje - mówiła. Zamierza także wypełnić kilka zakładów, które poszły przed turniejem. Na przykład - wskoczyć do rzeki albo wyskoczyć z samolotu ze spadochronem, bo do tego się zobowiązała, o ile wygra Australian Open.

Na tenisistkę czekała w Poznaniu rodzina, by zabrać ją do Puszczykowa. - Bez nich niczego bym nie osiągnęła. Bo nie zawsze dowierzałam w swoje możliwości. Tymczasem oni zawsze wierzyli, bardziej niż ja i w tej wierze mnie upewniali. To ich wielka zasługa - mówiła Andżelika Kerker. Dodała, że czuła wsparcie kibiców zarówno z Niemiec, jak i Polski.

- Mam paszporty obydwu państw. Gra dla Polski? Dopiero po czteroletniej karencji mogłabym teraz reprezentować jej Polski. Mieć w sercu jednocześnie Niemcy i Polskę? To w gruncie rzeczy nie takie trudne. - wyjaśniała. - Ja tak mam. Niemcy to dla mnie szkoła, dzieciństwo i tak dalej. Polska to rodzina i przyjaciele. Oba kraje są dla mnie bliskie - mówiła tenisistka, która urodziła się już w Bremie, ale jej rodzice pochodzili z Polski i stąd wyjechali do Niemiec. Ojciec Sławomir grał nawet w tenisa w poznańskiej Olimpii.

- Ja kocham Puszczykowo, mam tu dom i zawsze tu przyjeżdżam, by odpocząć, ale by trenować. To tu miałam najlepsze treningi przed turniejem w Australii. Chcę tu zostać na stałe, także po karierze - stwierdziła Andżelika Kerber. - No i kocham pierogi. Zjem ich teraz bardzo wiele. Wolno mi, wolno, teraz to mi już wszystko wolno.

Zobacz wideo
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.