Andżelika Kerber, sensacyjna triumfatorka Australian Open, ma w Polsce dom, akademię i płaci podatki

Agencje prasowe opisują ją jako ?Germany's Angelique Kerber?. - Ona ma polski paszport, w Polsce płaci podatki, jej rodzice są Polakami - słyszymy od szefa jej akademii w Puszczykowie.

Przed rozpoczęciem turnieju Andżelika Kerber nie należała do grona faworytek. Już bardzo dawno nie zdarzyło się, żeby tak nisko klasyfikowana zawodniczka wygrała turniej Wielkiego Szlema (ostatni raz dokonała tego... Serena Williams w 2007 roku, kiedy wracała do gry po bardzo długiej kontuzji). W tegorocznym turnieju w Melbourne Kerber w pierwszej rundzie w meczu z Japonką Misaki Doi Kerber obroniła dwie piłki meczowe. Następnie pokonała m.in. Wiktorię Azarenkę, a w finale po trzysetowym meczu wygrała z numer jeden światowego tenisa Serenę Williams, która - przypomnijmy - w półfinale ograła Agnieszkę Radwańską.

Kerber po raz pierwszy w swojej karierze doszła tak daleko w wielkoszlemowym turnieju. Wcześniej jej największymi sukcesami były dwa półfinały - w 2011 roku w US Open oraz rok później w Wimbledonie. To zresztą pierwszy od dwudziestu lat tytuł wielkoszlemowy dla tenisistki z Niemiec. A mógł być pierwszy, historyczny tytuł dla... Polski.

 

Fot. Aaron Favila / AP

Na oficjalniej stronie WTA Kerber przedstawiana jest jako mieszkanka Puszczykowa. Podpoznańska miejscowość pokazywana była również na wszystkich grafikach, które pojawiały się przy nazwisku Andżeliki podczas Australian Open. - Bardzo często media przedstawiają Andżelikę jako Niemkę polskiego pochodzenia, a to nieprawda. Ona ma polski paszport, w Polsce płaci podatki, jej rodzice są Polakami. Jest klasyfikowana na liście Polskiego Związku Tenisowego - tłumaczy Henryk Gawlak, dyrektor Akademii Tenisowej Andżeliki Kerber w Puszczykowie.

Zameldowana w Puszczykowie

Tegoroczna triumfatorka Australian Open nie ukrywa swoich polskich korzeni. Mało tego, jest znacznie bardziej związana z krajem nad Wisłą niż z Niemcami. Tam w zasadzie tylko się urodziła (w Bremie), choć też ukształtowała sportowo. Całą resztę Andżelika Kerber zawdzięcza jednak Polsce.

Jej oboje rodzice są Polakami, ojciec Sławomir grał w tenisa w barwach Olimpii Poznań. Tutaj tzn. w podpoznańskim Puszczykowie ma większość rodziny, jest oficjalnie zameldowana i spędzą każdą wolną chwilę. Także tutaj przygotowuje się do wszystkich najważniejszych startów (przez kilka tygodni w Puszczykowie ćwiczyła przed tegorocznym Australian Open). - Gram dla Niemiec, ale serce mam też w Polsce. Mieszka tutaj moja rodzina, a w moich żyłach płynie polska krew - podkreśla za każdym razem pytana o stosunek do naszego kraju, Andżelika Kerber.

Chciała reprezentować Polskę

Pogromczyni Sereny Williams mogła jednak grać dla Polski. Dwa lata trwały przepychanki między Andżeliką i Polskim Związkiem Tenisowym. - Wnuczka prosiła, żeby przedstawić dla niej ofertę i w tym czasie odmawiała reprezentowania Niemiec w Pucharze Federacji. Cały czas miała nadzieję na występy dla Polski. Niestety nic konkretnego nie otrzymała i po tym czasie zdecydowała się grać dla naszych zachodnich sąsiadów - mówi Janusz Rzeźnik, dziadek Andżeliki Kerber.

- Powinniśmy być dumni, że w okolicach Poznania mamy tak świetną tenisistkę - dodaje. Potwierdzeniem świetnych relacji, jakie łączą zwyciężczynię Australian Open z jej rodziną pod Poznaniem może być zdjęcie zamieszczone przez oficjalny profil Australian Open na twitterze, które pokazało, że pierwszy telefon po triumfie Andżelika wykonała właśnie do dziadka.

W Puszczykowie - najpierw przy pomocy rodziny - Andżelika Kerber wybudowała halę tenisową, a następnie założyła akademię swojego imienia. W Polsce już wcześniej kilka innych zawodniczek miało podobne plany m.in. Karolina Wozniacka w Bydgoszczy. Jednak zarządzający akademią w Puszczykowie wskazują na to, że ich szkoła zdecydowanie różni się od pozostałych.

 

Fot. Thomas Peter / Reuters

- W przeciwieństwie do innych nie stawiamy jedynie na to, aby Andżelika dawała tylko swoje nazwisko. Ona bardzo często tutaj przyjeżdża, trenuje, bywa na tym obiekcie. Jak tylko ma czas, stara się pograć z młodymi zawodnikami, udzielić im różnych wskazówek. Tutaj ma swoją bazę, w której bywa za każdym razem, kiedy nie bierze udziału w jakimś turnieju. Wiele razy mówiła też, że gdy zakończy karierę to planuje osiąść tutaj na stałe - tłumaczy Gawlak.

- Bardzo dobrze czuję się w Puszczykowie. Mam tu wszystko co jest mi potrzebne do treningu, a do tego blisko jest moja rodzina. Atmosfera w tym miejscu jest niesamowita. Bez Puszczykowa nie byłoby moich sukcesów - zapewnia Andżelika Kerber.

źródło: Okazje.info

Więcej o: