Lech Poznań. Przyjście Mariusza Stępińskiego "mało prawdopodobne", Artjoms Rudnevs zostaje w HSV. Nicki Bille? Dementi

Duński napastnik Nicki Bille z klubu Esbjerg fB ma już w sobotę rano pojawić się w Poznaniu, by podpisać kontrakt z Lechem Poznań - twierdzą francuskie media. Informacje dementują klub i menedżer piłkarza.

Do końca okresu transferowego (w Polsce trwa do 8 lutego) Lech Poznań chce się wzmocnić napastnikiem i lewym obrońcą. Pilniejszy wydaje się zakup zawodnika do ataku, bo dzisiaj "Kolejorz" ma tam tylko jednego zdrowego gracza - Dawida Kownackiego.

Jeszcze kilka tygodni temu wydawało się, że na Bułgarską wróci Artjoms Rudnevs, który miał rozwiązać kontrakt z Hamburgerem SV, dla którego nie zagrał ani jednego meczu w tym sezonie Bundesligi, a występował jedynie w rezerwach. Łotewski snajper dostał jednak drugą szansę od trenera Bruno Labbadii i wykorzystał ją podczas zgrupowania w Turcji, gdzie strzelił jednego z trzech goli dla swojej drużyny w sparingach. Efekt jest taki, że były lechita znalazł się w kadrze na piątkowy mecz Bundesligi z Bayernem Monachium. Odejście Artjomsa Rudnevsa wydaje się w tej sytuacji zupełnie nierealne.

Wiadomo też, że nowym napastnikiem Lecha Poznań nie zostanie Kamil Wilczek. Poznański klub chciał ściągnąć ostatniego króla strzelców ekstraklasy z Carpi, ale Włosi nie zgodzili się na proponowane warunki - półrocznego wypożyczenia za symboliczną opłatę i ewentualny transfer latem. Puścili za to polskiego piłkarza do Broendby Kopenhaga. Kamil Wilczek podpisał kontrakt na 3,5 roku, a zdaniem serwisu Transfermarkt kosztował 225 tys. euro, czyli o 75 tys. euro mniej niż Lech Poznań otrzymał od Konyasporu za Barry'ego Douglasa.

Problemem przy transferze Kamila Wilczka do "Kolejorza" mogły być nie tylko finanse, ale też fakt, że klub z Bułgarskiej od dłuższego czasu nie prowadzi interesów z Jarosławem Kołakowskim, który jest menedżerem niedawnego piłkarza Piasta Gliwice.

Lech Poznań współpracuje za to z innym agentem piłkarskim, Marcinem Kubackim, który dba o interesy m.in. Dawida Kownackiego, Macieja Wilusza i byłego już lechity Łukasza Teodorczyka. Reprezentuje też Mariusza Stępińskiego, młodego napastnika, którego poznański klub chciał kupić z Ruchu Chorzów. - Szanse na ten transfer są małe - uważa Marcin Kubacki i potwierdza słowa piłkarza, który raczej nie chce odchodzić zimą z Chorzowa. Gra tam regularnie, strzela gole (już jedenaście w tym sezonie) i trafił stamtąd do reprezentacji Polski. - Mariusz ma szanse pojechać z kadrą na Euro 2016 i nie dziwię mu się, że nie chce teraz niczego zmieniać w swojej karierze. Do tego Ruch nie jest skłonny do tego, by go sprzedawać. W grę musiałyby pewnie wejść naprawdę duże pieniądze, żeby Ruch się zdecydował na transfer - tłumaczy.

Według nieoficjalnych informacji Lech Poznań miał zaoferował za Mariusza Stępińskiego 600 tys. euro, ale to i tak nie zmieniło podejścia chorzowian. Są skłonni rozmawiać o sprzedaży piłkarza, ale dopiero w letnim okresie transferowym.

Tak długo "Kolejorz" czekać nie może. Zdaniem duńskich mediów mistrz Polski rozpoczął rozmowy z klubem Esbjerg fB w sprawie napastnika Nickiego Bille. Gdyby Duńczyk zdecydował się na przejście do Lecha Poznań, byłby to już dwunasty klub w karierze niespełna 28-letniego piłkarza, który grał już we Włoszech, Hiszpanii, Norwegii i Francji. W tym ostatnim kraju reprezentował barwy FC Evian, które półtora roku temu zapłaciło za Nickiego Bille dwa miliony euro.

Jesienią 2013 roku Nicki Bille rozegrał trzy mecze w reprezentacji Danii (wcześniej regularnie występował w drużynach młodzieżowych swojego kraju), a debiutował w niej w meczu towarzyskim z Polską, wygranym przez biało-czerwonych 3:2. Potem zagrał jeszcze przeciwko Armenii i Malcie w eliminacjach do mistrzostw świata - w tym ostatnim spotkaniu ustalił wynik na 6:0.

Teraz francuskie media również informują o możliwym transferze duńskiego snajpera do Lecha Poznań i twierdzą, że już w sobotę rano zawodnik ma pojawić się w Polsce. Czy tak się stanie? Jeszcze w piątkowe popołudnie piłkarz grał w sparingu Esbjerg fB przeciwko Lyngby BK. Dyrektor klubu Soeren Poulsen oraz menedżer zawodnika zdementowali informacje i podkreślili, że Nicki Bille nigdzie się w styczniu nie rusza.

Więcej o: