Żużlowcy na lodzie. Motor wyślizgany

Krótka piłka. Felieton Wiesława Pawłata

Przez długi czas prezes Motoru Andrzej Zając toczył heroiczną walkę o uratowanie ligowego żużla w Lublinie. To zresztą nic nowego, bo ten problem powraca praktycznie co roku. Zdarzały się już w historii lubelskiego speedwaya lata, w których drużyny z naszego miasta zabrakło na żużlowej mapie Polski. Powód był zawsze taki sam - kłopoty finansowe wynikające z zadłużenia. Przez ostatnie sezony udawało się jakoś pojechać - dla przykładu na licencji nadzorowanej, ale teraz Główna Komisja Sportu Żużlowego zdecydowanie powiedziała nie. Wprawdzie działacze Motoru w kwestiach finansowych porozumieli się z zawodnikami, którzy zgodzili się poczekać na zaległe wypłaty, ale pojawił się kolejny kłopot, mianowicie tor przy al. Zygmuntowskich stracił homologację. Należy wymienić dmuchane bandy i wykonać inne prace remontowe. Jak mówi prezes Andrzej Zając - MOSiR, do którego obiekt należy, nie ma na to pieniędzy, a poza tym klub też tej firmie zalega, więc umowy z nim nie podpisano, a to jeden z wymogów przyznania licencji. Tak więc Motor potyczkę o start w tym sezonie definitywnie przegrał i ligowego żużla nad Bystrzycą nie będzie, a klub zamierza ogłosić upadłość. Zastanawiam się tylko, co w tej sytuacji stanie się z juniorami innego klubu - KM Cross, którzy mieliby startować w rozgrywkach młodzieżowych. Czy oni też zostaną na lodzie? Podobnie jak to już się stało z żużlowcami Motoru, którzy liczyli, że pojadą, a teraz roboty dla nich nie ma.

DYSKUTUJ Z NAMI O LUBELSKIM SPORCIE NA FACEBOOKU

Copyright © Agora SA