Cracovia. Hubert Adamczyk wrócił z odległego świata

W Anglii trenował m.in. pod okiem Jose Mourinho i wielką piłkę niby miał na wyciągnięcie ręki. W rzeczywistości na zawrotną karierę w Chelsea szans nie było, a Cracovia ma być dla niego szansą, by wypłynąć.

Informacja o testach w Chelsea może zawrócić w głowie 14-letniego młokosa. Hubert Adamczyk twierdzi, że starał się ją przyjąć na zimno. - Gdybym się zachłysnął, to byłby początek końca - tłumaczy. Wypatrzył go skaut Bartosz Olędzki, który z ramienia londyńskiego klubu przeczesuje Europę Środkowo-Wschodnią w poszukiwaniu diamentów. Kiedy zapadła decyzja o transferze, młody pomocnik (wówczas Zawiszy Bydgoszcz) był w gimnazjum. Plan był więc taki: skończy szkołę i dopiero wtedy wyjedzie do Londynu.

Początek nie był łatwy, choć Adamczyk twierdzi, że szybko poczuł się jak u siebie. Chelsea znalazła mu tzw. rodzinę zastępczą (w Anglii to powszechna praktyka), od czasu do czasu odwiedzali go rodzice. W łaski szatni musiał wkupić się... piosenką. To coś na wzór chrztu i każdy młody piłkarz na "dzień dobry" musi coś zaśpiewać.

- To musiało komicznie wyglądać. Już sam nie pamiętam, co wybrałem, ale na pewno coś polskiego. Jakoś poszło. Bariera językowa? Z początku były problemy, kiedy koledzy np. posługiwali się slangiem, ale szybko się przyzwyczaiłem - tłumaczy.

Treningi u Mourinho

Akademia dla młodych piłkarzy Chelsea stoi tuż obok bazy pierwszej drużyny. W sumie 30 boisk, z czego pięć należy do zespołu występującego w Premier League, na pozostałych trenują piłkarze z niższych kategorii wiekowych. Krótko mówiąc: warunki, do jakich długo nie zbliży się żaden klub w Polsce.

- Wizualnie wydaje się, że młodzi zawodnicy są bardzo blisko pierwszego zespołu, ale w rzeczywistości to ciągle odległy świat. Nawet Kevin De Bruyne czasem trenował z drużyną U-18, bo trener Jose Mourinho nie widział dla niego miejsca - opowiada Adamczyk, który związał się z Cracovią trzyipółletnim kontraktem, podczas gdy De Bruyne niedawno został sprzedany z VfL Wolfsburg do Manchesteru City za ok. 75 mln euro.

W Chelsea obowiązki młodych piłkarzy nie kończą się na trenowaniu. W akademii trzeba było być już na śniadaniu, zostać potem na lunch, czasami opisywać własne mecze. Każdy dostawał też grafik z zaleceniami, nad czym w szczególności musi pracować. - A na koniec roku przed grupą około 30 osób trzeba opowiedzieć, jakie zrobiło się postępy. Trochę stresująca sprawa - przyznaje Adamczyk.

Za dobrą postawę młodzi piłkarze dostawali nagrodę. Zapraszano ich na treningi z pierwszą drużyną. Adamczyk na zajęciach u Mourinho był cztery razy. - Od takich ludzi jak choćby Eden Hazard można się oczywiście wiele nauczyć, ale nie odniosłem wrażenia, że to nieosiągalny poziom, do jakiego nie da się dorównać. Trener Mourinho po zajęciach chwilę porozmawiał z młodymi zawodnikami, ale to nie było nic zobowiązującego. Powiedział, że było dobrze i dziękuje za trening. Na tym koniec - wspomina Adamczyk.

Śladem Lewandowskiego i... Kapustki

Adamczyk po ukończeniu 17. roku życia podpisał profesjonalny kontrakt z Chelsea, ale już wtedy wiedział, że jego przygoda z Anglią dobiega końca. Szanse na przebicie się do pierwszej drużyny były mizerne. Choć klub z Londynu ma siatkę skautów na całym świecie i imponującą akademię, to młodzi piłkarze rzadko się tam wybijają. - Trudno się tam w ogóle dostać. W czasie, kiedy tam trenowałem, przewinęło się przez grupy młodzieżowe około 60 czy 70 osób, a przyjętych zostało tylko kilku - tłumaczy Adamczyk.

Pół roku temu był bliski przeprowadzki do Danii. Razem z tatą (byłym piłkarzem) podjął decyzję o transferze do Broendby Kopenhaga, ale na przeszkodzie stanęła biurokracja. Na stosowne pozwolenia trzeba byłoby czekać pół roku, więc temat upadł. Ostatnio były sygnały z Niemiec czy Holandii, ale ostatecznie zapadła decyzja o powrocie do Polski.

- Nie uważam, że to krok w tył. Nie ma przepisu na udaną karierę i wierzę, że mój pomysł jest właściwy. Szalę przechyliło to, że w Cracovii jest trener Jacek Zieliński, który potrafi pracować z młodzieżą, co pokazują przykłady Roberta Lewandowskiego i Bartosza Kapustki - przekonuje Adamczyk.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.