W Stomilu bez zmian. Obrady działaczy nic nie dały

Poniedziałek miał przynieść informację, co czeka Stomil Olsztyn w najbliższej przyszłości. Niestety, niczego dobrego tego dnia się nie dowiedzieliśmy.

Na ten dzień w olsztyńskim klubie czekali wszyscy - od kierownictwa drużyny, przez trenerów i piłkarzy, po zwykłych pracowników. Liczyli, że po walnym zgromadzeniu akcjonariuszy spółki akcyjnej Stomil SA, której udziałowcami są miasto Olsztyn oraz stowarzyszenie OKS Stomil Olsztyn, dowiedzą się, jaka będzie przyszłość zespołu. Jednak po ponad 2,5 godzinie zamkniętych obrad w sali olsztyńskiego ratusza wyszli rozczarowani pierwsi uczestnicy spotkania. - Walne zostało przerwane, ponieważ zarząd spółki nie przedstawił realnych możliwości finansowych - oznajmiła Marta Bartoszewicz, rzecznik prasowy Urzędu Miasta w Olsztynie. - Kolejne spotkanie zostało zaplanowane pod koniec stycznia. Do tego czasu zarówno zarząd klubu, jak i rada nadzorcza musi wspólnie wypracować prognozy, które będą wiarygodne.

Mariusz Borkowski, prezes Stomilu Olsztyn, ma zamiar odbyć w najbliższych dwóch tygodniach kilka spotkań z radą nadzorczą spółki. - Musimy sobie wyjaśnić pewne rzeczy - mówi. - Na walnym po raz kolejny przedstawiłem plan działań spółki na obecny sezon oraz wstępne założenie, które obejmują kolejne rozgrywki ligowe. Ale to nie jest zebranie w szkole, gdzie decyzje podejmuje się szybko. Tutaj w grę wchodzi duża suma pieniędzy. Nie można zejść poniżej określonych kosztów. Drużyna musi mieć zapewnione warunki do treningów - ciepłą wodę, piłki, koszulki.

Sytuacja klubu, który wciąż ma problemy ze znalezieniem dużego sponsora, sprawia, że wciąż nie jest pewny skład drużyny. W ostatnim czasie ze Stomilem pożegnali się Dawid Szymonowicz (odszedł do Jagiellonii Białystok) oraz Arkadiusz Czarnecki (do Druteksu-Bytovii Bytów). Od czasu, kiedy na konto olsztyńskich piłkarzy po raz ostatni wpłynęły pensje, minęły już ponad dwa miesiące. To zaś oznacza, że niedługo każdy z nich będzie mógł wystąpić o rozwiązanie kontraktu z winy klubu. - Taka możliwość istnieje, bo zawodnicy mogą skorzystać z zapisów Polskiego Związku Piłki Nożnej o rozwiązaniu umowy - przyznaje Borkowski. - To, czy będą w stanie zacisnąć nieco pasa i jeszcze wytrzymać kolejne dni, zależy tylko od nich.

Więcej o: