Czy dzieci i młodzież potrafią żyć bez komputera i smartfona?

- Mamy wielki postęp cywilizacyjny, dzieci szybko rosną. Problem w tym, że słabo rozwijają się ich mięśnie. Trzeba pływać, ćwiczyć, ruszać się, aby je rozbudowywać. A jak się tego nie robi, to mamy problemy choćby z wadami postawy - mówi Jerzy Michajłow, doktor nauk medycznych, ortopeda-traumatolog.

Artur Brzozowski: Czy nadużyciem jest stwierdzenie, że większość dzieci i młodych ludzi w zasadzie nie uprawia żadnego sportu, tylko siedzi przed komputerem?

Jerzy Michajłow: Niestety, nasz siedzący, statyczny tryb życia powoduje, że sami ściągamy na siebie katastrofę. Jeśli większą część życia spędzamy, siedząc głównie przy komputerze, nie będzie potrzebna żadna wojna, bo sami się fizycznie degradujemy. Przychodzą do mnie dzieci i mówią, że są szczęśliwe, kiedy pada deszcz. Dlaczego szczęśliwe? Bo nie muszą iść na dwór pograć w piłkę czy pobiegać. Mogą zostać w domu i siedzieć przed komputerem.

Dzieci nie lubią sportu, rekreacji?

- Szczególny problem jest z dziećmi w wieku szkolnym. Bo maluchy są wyjątkowo ruchliwe. Takiego dwulatka przecież najczęściej trzeba poprosić, aby przestał biegać. Ale już siedmiolatka czy starsze dzieci zmusza się, aby poszły na dwór i poruszały się, pobiegały lub zagrały w piłkę. Oczywiście są pasjonaci, którzy coś trenują, jeżdżą na nartach, rolkach. Ale jak wracają z treningu, to już nie idą na boisko, aby jeszcze zagrać w piłkę. A przecież kiedyś było to normalne, naturalne. Dziś boiska, podwórka świecą pustkami, bo młodzież siedzi przed komputerem lub trenuje kciuk na swoim telefonie.

Nauka pływania od małego jest dobrym sposobem, aby być zdrowym i właściwie się rozwijać?

- Pływanie to jedna z najlepszych dyscyplin do rekreacyjnego uprawiania, bo w zasadzie pracują wtedy wszystkie mięśnie. Ważne jest, iż pływając, nie natrafiamy na żaden opór, bo woda stawia go w stopniu minimalnym. Nasze stawy stworzone są, aby się ruszać, a podczas pływania praktycznie nie ma przeciążenia. Woda, basen są świetne do wszelkich form rekreacji, ruchu. Poza tym pływanie jest dyscypliną symetryczną, umożliwia równomierny rozwój ciała. Pływanie od dziecka jest dobre, gdyż pozytywnie wpływa na rozwój mięśni, układu kostnego, a poza tym zaszczepia u młodych dobre nawyki. Jak ktoś od małego ma nawyk ruszania się, uprawiania sportu, to w przyszłości łatwiej będzie mu aktywnie spędzać czas.

Podam taki przykład: mam 63 lata i pamiętam czasy, kiedy w starych dowodach osobistych była rubryka wzrost. Mam 174 cm wzrostu i w dowodzie w rubryce wzrost miałem wpisane: wysoki. Mój ojciec miał 170 cm i też miał wpisany wzrost wysoki. Dziś to niemożliwie, aby o kimś takim powiedzieć, że jest wysoki. Mamy wielki postęp cywilizacyjny, dzieci szybko rosną. Problem w tym, że słabo rozwijają się ich mięśnie. Trzeba pływać, ćwiczyć, ruszać się, aby je rozbudowywać. A jak się tego nie robi, to już od dzieciństwa wiele osób ma problemy choćby z wadami postawy.

Kto ponosi winę za to, że sport i rekreacja przegrywają z komputerem?

- Niestety, w Polsce w wielu rodzinach jedyną formą sportu jest siedzenie na kanapie i oglądanie meczu w telewizji. Oczywiście z piwem i chipsami. Problem mamy też z lekcjami wychowania fizycznego w szkołach. Wiele dzieci nie lubi tych zajęć, a część rodziców chętnie wypisuje im zwolnienia z wf. Oczywiście zdarzają się przypadki, że dziecko jest mało sprawne, z różnych powodów nie potrafi zrobić przewrotu w przód, więc za wszelką cenę unika lekcji wf., nie chce na nie chodzić. Uważam, że jakimś rozwiązaniem byłoby zaprzestanie wystawiania ocen z wychowania fizycznego, tak aby u tych mniej sprawnych dzieci nie pogłębiać urazów. Niech one ćwiczą, niech się ruszają, ale wcale nie muszą być oceniane.

Kto i jak powinien sensownie promować rekreację, ruch, zdrowy tryb życia?

- Czasami sam nie wiem, co robić. Zdaję sobie sprawę, że cywilizacji nie cofniemy. Przecież te dzieciaki bez smartfona nie istnieją, nie wyobrażają sobie życia. Nawet jak siedzą w ławce w szkole, to muszą mieć włączony telefon. Ja nie wyobrażam sobie życia bez natury, bez przyrody. A wielu ludzi nie wyobraża sobie, że pójdzie na spacer do lasu, bo przecież tam nie ma internetu. Komputer stał się dziś wszystkim, książką i zeszytem. Mam znajomego, który jest nauczycielem w Kanadzie i on twierdzi, że tam niektóre dzieci ręcznie nie potrafią się podpisać, bo wszystko robią i drukują na komputerze. Jak najbardziej zdaję sobie sprawę, że dzięki komputerom można zdobywać wiedzę, uczyć się, ale wszystko to doprowadza do sytuacji, w której głowa rośnie od wiedzy, ale ciało nam słabnie. Niestety, obawiam się, że będziemy coraz bardziej jajogłowi.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.