Maciej Wilusz trafił do Lecha Poznań latem 2014 roku jako reprezentant Polski. Jego miejsce o walkę w podstawowym składzie Lecha Poznań uniemożliwiły jednak poważne kontuzje. Gdy wreszcie wrócił do zdrowia, to w zespole Lecha nie widział go ówczesny trener Maciej Skorża. Obrońca poprosił więc o wypożyczenie i na większą część rundy jesiennej trafił do Korony Kielce. Zimą poznański klub skrócił jednak wypożyczenie i ściągnął Wilusza spowrotem do Poznania.
- Jestem pozytywnie nastawiony do powrotu. Trener i prezes chcieli, żebym wrócił, a to dla mnie sygnał, że na mnie liczą. Wiem, że wracając mam coś do udowodnienia i zrobienia, bo wracam walczyć o miejsce w składzie - mówi Maciej Wilusz w wywiadzie opublikowanym na stronie lechpoznan.pl.
Uśmiech nie schodzi z twojej twarzy od pierwszego treningu. Widać, że cieszysz się na ten powrót.
- W szatni mnie dobrze przyjęli. Zresztą wszyscy zawodnicy nie widzieli się przez kilka tygodni i w poniedziałek pojawili się w klubie z uśmiechami na swój widok.
Twoja sytuacja związana z powrotem z wypożyczenia jest też sygnałem dla innych wypożyczonych lub wypożyczanych piłkarzy, że droga do powrotu jest otwarta i nie jest to jasny sygnał "nie chcemy już ciebie w klubie".
- Poszedłem na wypożyczenie, bo brakowało mi gry. Grałem przez ostatnie kilka miesięcy najlepiej jak potrafiłem i z meczu na mecz czułem się coraz pewniej i lepiej. Teraz jestem w Lechu, walczę o pozycję i mam nadzieję, że będzie podobnie jak jesienią.
Jak patrzyłeś na to co działo się z drużyną jesienią? Mam na myśli dziewięć ligowych porażek.
- Niepokoiło mnie to. Wiadomo, że to był ciężki okres dla zespołu. Od momentu, w którym wyjechałem do Kielc trzymałem za chłopaków kciuki, bo wiedziałem, że w końcu uda się im wejść na odpowiednie tory. Udało się i Lech wraca tam, gdzie jego miejsce.
Przeżywałeś te porażki razem z drużyną czy jednak byłeś wypożyczony i to wszystko działo się gdzieś obok ciebie?
- Oglądałem mecze i przeżywałem je. Kontaktowałem się z chłopakami, wymieniałem wiadomościami. Razem z Marcinem Kamińskim wymienialiśmy spostrzeżenia. Kibicowałem Lechowi, wiedziałem, że potrzebuje jednego meczu. Po spotkaniu z Fiorentiną napisałem do Marcina, że to jest ten mecz. Cieszę się i uważam, że Lech po tym meczu zaczął grać.
Wracasz do Lecha i czeka ciebie rywalizacja o miejsce na środku obrony z Paulusem Arajuurim i Marcinem Kamińskim, którzy ostatnio tworzyli parę stoperów. Jest jeszcze Tamas Kadar. Ta rywalizacja będzie dla ciebie trudna?
- Każda rywalizacja ma swoje plusy. Nie oglądam się na to z kim mam walczyć. Jesteśmy drużyną, ale każdy walczy o swoje. Wracając z wypożyczenia mam na w głowie to, żeby wygrać rywalizację o umocnić swoją pozycję w zespole. Skupiam się na sobie, bo wiem, że kiedy jestem w szczytowej dyspozycji, to jestem jednym z najlepszych.
Cały wywiad z Maciejem Wiluszem - tutaj .